Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie
Od 0-4 do 4-4, niesamowity mecz Stali2010-05-19 18:57:00

Niesamowity mecz Stali Rzeszów w Suwałkach. W zaległym spotkaniu 26. kolejki przegrywała już 0-4, by zremisować 4-4!


Wigry Suwałki - Stal Rzeszów 4-4 (4-2)

1-0 Mikulenas 6
2-0 Mikulenas 12, karny
3-0 Kowalski 23
4-0 Makuszewski 29
4-1 Gryboś 39
4-2 Gryboś 45+2
4-3 Wolański 59
4-4 Gryboś 65, karny

Sędziował Jacek Kikolski (Płock). Żółte kartki: Bajko, Ołowniuk, Statkevicius - Krauze, Majda.
WIGRY: Salik - Świerzbiński, Makuszewski (61 Sadowski), Makarewicz, Bajko - Statkevicius, Ołowniuk (55 Pomian), Kowalski(73 Radzio), Danilczyk - Mikulenas, Rogoziński.
STAL: Wietecha -  Hus, Rzucidło, Duda (46 Fabianowski), Solecki (66 Chałas) - Majda, Kiema (25 Orzechowski), Krauze, Iwanicki - Wolański (85 Cieślik), Gryboś.

 

Różnie na ten punkt Stali można spojrzeć. W jakim stopniu przybliżył rzeszowian do utrzymania będzie wiadomo na końcu sezonu. Dziś, gdy patrzy się na okoliczności, w których podopieczni Andrzeja Szymańskiego sięgnęli po zdobycz, wydaje się, że to rzeczywiście zdobycz, a nie strata dwóch punktów.

 

Przecież nim minęło pół godziny Wigry prowadziły już 4-0. Dwa szybkie ciosy zadał Stali Mikulenas (najpierw z bliska głową, a potem z rzutu karnego, po faulu na nim Wietechy). Przez ten kwadrans Stal wyglądała na mocno zakręconą całą sytuacją, trwało to jej niezorganizowane przez dobre pół godziny.

 

Efektem były kolejne bramki. W 23 min Kowalski zdobył swoją po rzucie rożnym, bezpośrednim strzałem przy słupku. Wreszcie Makuszewski w 29 min strzałem z pola karnego ponad wychodzącym z bramki Wietechą podwyższył na 4-0. Te cztery sytuacje, po którym padły bramki, nie były jedynymi Wigier, wydawało się, więc, że pogrom gości może być jeszcze wyższy. Ale w niesamowity sposób powoli podnosili się  z kolan. Jeszcze przed przerwą odrobili trochę strat. Dwukrotnie na listę strzelców wpisywał się Gryboś, przytomnie reagujący na podania Majdy i Wolańskiego.

 

Z tych wydarzeń Wigry wyciągnęły chyba błędne wnioski, bo za próbę obrony trzech puntów drugiej połowie zapłaciły stratą dwóch. Stal zaryzykowała odważnym atakiem i została nagrodzona - najpierw Wolański po podaniu Iwanickiego wykorzystał sytuację sam na sam, by zdobyć kontaktowego gola, a w 65 min doszło do całkiem nieoczekiwanego w Suwałkach zwrotu akcji - Gryboś wykorzystał rzut karny za faul na Husie i było 4-4!
Mecz do końca był żywy, obie strony mogły jeszcze wygrać, skończyło się na remisie, po którym Wigry mogą mieć poczucie co najmniej dużej niefrasobliwości...

ST

 

Powiedzieli po meczu:

Andrzej Szymański, trener Stali Sandeco: - Było to bardzo dziwny mecz. Nie poznawałem naszego zespołu, to co robiliśmy w obronie to wołało o pomstę do nieba. Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć że Krzysztof Hus grał dzisiaj z gorączką - na moją prośbę, ponieważ nie miał kto grać, a Solecki grał z rozciętą głową - po meczu z Olimpią miał założone 7 szwów - grał dotąd aż padł, miał zawroty głowy. Po 30 minutach przejęliśmy inicjatywę i zaczęliśmy grać. Zespół był zmobilizowany - w szatni powiedzieliśmy sobie, że walczymy do końca. Po wyrównaniu na 4-4, nie cofnęliśmy się, mieliśmy dalsze trzy sytuacje i mogliśmy wygrać.

Zbigniew Kaczmarek, trener Wigier: - W pierwszych minutach zagraliśmy dobrze, tak jak potrafimy grać. Później zlekceważenie przeciwnika - kończy się to często w ten sposób. Jest to kolejna nauczka dla naszych zawodników że mecz trwa 90 minut i niezależnie ile się prowadzi, przeciwnika trzeba szanować. Chciałbym pogratulować trenerowi Stali za to że chłopcy podnieśli się, doprowadzili do remisu i go nie szanowali tylko chcieli wygrać 5:4. 

Ireneusz Gryboś, napastnik Stali: Nasza gra do wyniku 4-0 to był kryminał. Ciężko było o jakiś optymizm, a jednak udało się strzelić dwie bramki przed przerwą i później poszliśmy za ciosem. Mogliśmy ten mecz wygrać, ale nie ma co żałować, cieszę się z tego co mamy. W szatni w przerwie porozmawialiśmy i udało się nam wyciągnąć z takiego wyniku - to rzadko się zdarza. Remis na wyjeździe z taką mocną drużyną - jestem dumny z całego zespołu.

Janusz Iwanicki, pomocnik Stali: Pierwsze pół godziny to szok, z boiska to wyglądało źle a z boku to pewnie jeszcze gorzej. Nie mogliśmy uporządkować gry. Później wzięliśmy się w garść i jakoś to poszło. W drugiej połowie graliśmy zupełnie inną piłkę i przy odrobinie szczęścia w drugiej połowie mogliśmy jeszcze wygrać, ale trzeba się cieszyć i z tego jednego punktu.
wypowiedzi za pilka.stal.rzeszow.pl





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty