Wybór nowego trenera Odry Wodzisław miał być oczywisty. Zarząd klubu forsował na to stanowisko zwolnionego właśnie z Podbeskidzia Bielsko-Biała Marcina Brosza. Podpisanie kontraktu opóźnia się jednak z powodu nieporozumień między polskimi i czeskimi udziałowcami - poinformowała "Gazeta Wyborcza".

W środę przed południem Brosz szykował się do przeprowadzenia pierwszych zajęć z drużyną. Kiedy jednak dowiedzieli się o tym czescy członkowie rady nadzorczej Odry, w klubie rozpętała się burza. - Znów pominięto nasz głos w najważniejszych sprawach dotyczących Odry - grzmiał Marek Zdráhal, jeden z reprezentantów strony czeskiej w radzie. - Kandydaturę trenera Brosza miał zaaprobować również Zdeněk Zlámal (jeden z głównych udziałowców spółki Odra SA - przyp.), a tymczasem po raz kolejny dowiedział się o wszystkim z internetu. Dokładnie tak samo było w przypadku mianowania trenera Roberta Moskala - wyjaśnia Zdráhal.
Środowy trening przeprowadził Dariusz Dudek. Były piłkarz Odry, który w zeszłym sezonie z powodów zdrowotnych zakończył karierę sportową, miał zostać asystentem Brosza.
- Trener Brosz chce, żeby wszyscy członkowie rady nadzorczej przegłosowali jego kandydaturę. Czekamy do czwartkowego zebrania rady. Nawet jeśli nie będzie zgody czeskiej strony, to Brosz zostanie trenerem, bo nie możemy robić kabaretu z naszego klubu - mówi Dariusz Kozielski, członek zarządu klubu.