Koszykarze Sokoła Łańcut nadal nie znaleźli pogromcy. Podopieczni trenera Dariusza Kaszowskiego odnieśli w Tychach trzecie zwycięstwo w tych rozgrywkach, pokonując miejscowy Big Star.

Big Star Tychy – Sokół Łańcut 68-75 (17-21, 21-14, 6-22, 24-18)

BIG STAR: Salamonik 11 (1x3), Hałas 7 (1x3), Deja 1, Saran 16 (2x3), Pacocha 9 (1x3) oraz Nowak 4, Markowicz 0, Bzdyra 6, Pustelnik 9 (1x3), Olczak 3, Malcherczyk 2.
SOKÓŁ: Fortuna 9 (1x3), Pisarczyk 10, Chromicz 7 (2x3), Mitsche 15 (2x3), Dubiel 18 oraz Glapiński 10, Paul 3, Szurlej 3.

W ekipie gospodarzy wystąpiło dwóch byłych graczy Sokoła – Marcin Salamonik i Łukasz Pacocha. Obaj byli wyróżniającymi się postaciami swojej drużyny, generalnie jednak krzywdy swojemu byłemu pracodawcy nie zrobili.
Sokół fantastycznie rozgrywał pierwszą kwartę, łańcucianie prowadzili już 21-12, ale miejscowi jednak zdołali zmniejszyć straty „trójką” oraz trafieniem spod kosza, już równo z syreną. W drugiej odsłonie stan meczu na 35-35 wyrównał Hałas, po chwili Salamonik trafił osobiste i Big Star zszedł do szatni z prowadzeniem 38-35.
Po zmianie połówek Sokół ruszył do natarcia, odskakując momentalnie na 47-38, sytuację próbował ratować Pacocha rzutami za dwa, ale seria Sokoła trwała w najlepsze (57-44).
W ostatniej ćwiartce rozgorzała licytacja na :trójki”, łańcucianie zwiększyli dystans do 63-47 i mimo kilku niepotrzebnych strat, kontrolowali wydarzenia na parkiecie.
- Graliśmy wtedy długie akcje, trafialiśmy z przygotowanych pozycji, mocną bronią były też osobiste - 76% skuteczności w tym elemencie – powiedział coach Sokoła Dariusz Kaszowski.