Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC: Krakowska Wisła dwa razy przyjedzie do Rzeszowa
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (638)

Nowe aspekty rywalizacji Resovii ze Stalą…

Krakowska Wisła przyjedzie dwa razy do Rzeszowa, wypełniając powinności kalendarzowe rozgrywek I ligi. W walce o punkty tym razem, a nie w ramach zbożnej akcji popularyzowania futbolu w ośrodkach mniej rozwiniętych, jak to niegdyś, nie tylko za PRL, bywało…


Ostatni raz „Biała Gwiazda” wizytowała miasto nad Wisłokiem w 2005 roku, korzystając łaskawie z zaproszenia Resovii na obchody naciąganego nieco 100-lecia jej istnienia. Niebawem przyjdzie krakusom pojechać na miejski stadion przy Hetmańskiej, aby zmierzyć się z tamtejszymi pasiakami, ale będzie to obowiązek wstępny. Na tym samym obiekcie przyjdzie zagrać także ze Stalą, tegorocznym beniaminkiem zaplecza ekstraklasy. Obydwie ekipy rzeszowskie nie kryją swych aspiracji awansowych, dlatego mecze z Wisłą mogą mieć kluczowe znaczenie.


Śledząc z oddali ostatnie losy tak Resovii, jak i Stali, wygląda na to, że ten drugi klub ma większy potencjał, a jej właściciel, pan Rafał Kalisz otwartym tekstem mówi o perspektywie nawet europejskich pucharów (!). Zanim jednak owa świetlana prognoza zacznie się spełniać, trzeba będzie zawalczyć o prymat w mieście, a to przecież nie jest takie proste. Inna sprawa, że niektórzy kibice Stali stoją na stanowisku, że Rzeszowa nie stać na dwa, wysokowyczynowe, profesjonalne kluby i z tej konstatacji wysnuwają praktyczne wnioski. Także pod adresem władz miejskich, stosujących dotąd zasadę równego dostępu do środków samorządowych. Oczekiwanie na uprzywilejowanie stalowców są, niestety, zbieżne z niegdysiejszą polityką ręcznego sterowania wyczynem. Jej echa, mimo upływu lat i upadku centralizmu narzucanego przez jedynie słuszny, ale miniony system, podszeptują niektórym powtórkę z tamtej epoki. Na jej podstawie zielone światło paliło się przed Stalą, za którą stała kilkunastotysięczna załoga Wytworni Sprzętu Komunikacyjnego (silniki lotnicze), a to oznaczało priorytety materialne i organizacyjno-inwestycyjne. Ten nierówny stosunek przykrywany był bajerą o konieczności zapewnienia wiodącym sekcjom Resovii - siatkarskiej i koszykarskiej, optymalnego wsparcia. Piłkarzom Resovii nawet wtedy, gdy wyrywali się z III-ligowej przeciętności, wojewódzka władza zapalała czerwone światło. Zdarzyła się nawet taka sytuacja, że w imię reperowania sytuacji Stali, rozszabrowano Resovię z najzdolniejszych piłkarzy. Najstarsi kibice noszą ich nazwiska w zawziętej pamięci, a byli to Leon Szalacha, Edward Kwiatkowski i Alojzy Matysiak… Wprawdzie zaliczona przez Stal dekada w ekstraklasie ma swoją moralną wartość, aliści Resovia ma również powody do  historycznej chwały, chociażby wychowanie przyszłych, wielokrotnych reprezentantów kraju - Tadeusza Hogendorfa i Stanisława Barana… Pozostaje wszakże na statusie ubogiego krewnego, swoistego kątnika, występującego gościnnie na obiekcie lokalnego rywala.


Stadion ma dziś papiery miejskie, aliści od początku, czyli od 1955 roku, w roli właściciela i użytkownika występowała Stal… W tym miejscu pojawia się pytanie, co ze stadionem przy ulicy Wyspiańskiego, który był „domem” resoviackich paru pokoleń? Na dziś, niestety, nie spełnia on wymogów licencyjnych i nie nadaje się do rozgrywania spotkań I-ligowych. Bywa o nim głośno w trakcie kampanii wyborczych: parlamentarnych, prezydenckich, samorządowych. Przed rokiem, w batalii o najważniejszy gabinet w rzeszowskim Ratuszu, sam wicepremier Robert Gliński w świetle kamer obiecywał, że na Wyspiańskiego zostanie wyszykowane Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne, którego drugą funkcją będzie warsztat pracy dla piłkarskiej Resovii. Przy frenetycznych  oklaskach oznajmił, że właśnie podpisał 60-milionową dotację rządową na ten cel. Cała propagandowa gadka miał jednak jeden podstawowy cel: poparcie pani wojewodziny Ewy Leniart, walczącej o stołek prezydenta Rzeszowa… Z jej prezydentury wyszły nici, gasząc zapał modernizacyjny premiera. Prostą konsekwencją owego zaniechania pozostają piłkarze-wygnańcy, grywający na Stali. To nigdy nie była szczęśliwa murawa dla „Białej Gwiazdy”…

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty