Strona główna > Materiały filmowe

Krakowski Borek znajduje się w coraz gorszej sytuacji i trudno mu będzie zachować miejsce w IV lidze. Podopieczni Marka Gója przegrali w środę z MKS Trzebinia/Siersza 2-3.

Borek Kraków - MKS Trzebinia/Siersza 2-3 (2-2)

0-1 Rolka 18

0-2 Lickiewicz 21 (karny)

1-2 Mazela 27

2-2 Mazela 28

2-3 Giermek 78

Sędziowali: Michał Górka - Faniel Witek, Paweł Gądek (Tarnów). Żółte kartki: Mazela - Domurat, Juraszek, Wojdyła. Widzów 120. 

BOREK: Pitala - Sawczuk, Szopa, Gadziński, Konop - Kołodziej (46 Popowicz), Janczyk (57 Jatczak), Borowski, Bruzda (53 Nazim) - K. Pachacz (64 Filipek) - Mazela.

MKS: Gielarowski - Sieczko, Juraszek, Kalinowski, T. Szczepanik - Kowalik (81 Muras), Rolka, Lickiewicz, P. Szczepanik (62 Domurat) - Smoleń (62 Wojdyła), J. Pająk (62 Giermek).

W 13 minucie Smoleń z 6 metrów główkował i nie trafił w bramkę. To było pierwsze ostrzeżenie dla gospodarzy. Wniosków nie wyciągnęli i szybko zostali skarceni. W 18 minucie zagrał przed pole karne P. Szczepanik, a Rolka huknął z woleja nie do obrony. Po chwili futbolówkę z autu - na wysokości pola karnego - daleko wyrzucił Sieczko, ta minęła Janczyka i trafił w rękę Gadzińskiego. Podyktowany rzut karny wykorzystał Lickiewicz.

W tym momencie mało kto się spodziewał, że Borek szybko się podniesie po takich ciosach. Tymczasem okazało się, że walczyć trzeba. W 27 minucie gospodarze krótko rozegrali rzut rożny, Sawczuk dorzucił piłkę w pole karne, a Mazela głową umieścił ją pod poprzeczką. Po kolejnej akcji był już remis. Rzut wolny egzekwował Pachacz, który uderzył futbolówkę tak, że ta leciała w światło bramki. Przytomnie zachował się Mazela i z bliska ją - z półobrotu - uderzył.

Po przerwie więcej z gry mieli goście będąc zespołem pod każdym względem lepszym. W 50 i 61 minucie nie popisał się Smoleń; najpierw nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Pitalą, a po chwili nie trafił do siatki z kilku metrów. Wynik został ustalony w 78 minucie. Z prawej strony zagrał futbolówkę wzdłuż bramki Rolka, a Giermek tylko dołożył nogę. W doliczonym czasie gry do stałego fragmentu gry włączył się nawet golkiper Borku, ale wynik nie uległ już zmianie.

W 57 minucie w starciu podbramkowym złamania palca lewej nogi doznał Janczyk.

AnGo