Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Koszykówka
Marcin Gortat: Mogę być jeszcze lepszy2010-12-09 11:27:00

- Jestem zawodnikiem, który na pewno mógłby pomóc jakiemuś zespołowi z NBA, Magicom również. Czy czas na zmiany? Nie wiem - mówi w wywiadzie Marcin Gortat, koszykarz Orlando Magic.


Jak to się stało, że jednego dnia gra Pan świetnie z Detroit Pistons, a drugiego nie radzi sobie z Andrew Bogutem z Milwaukee Bucks?


To jest NBA. W jednym meczu się dominuje, a w drugim jest się niszczonym. Bogut jest świetnym zawodnikiem i ma o wiele większe doświadczenie niż ja. W NBA gra już piąty rok, a w swoim zespole jest jednym z liderów. To jeden z najlepszych centrów w lidze, dlatego było to dosyć duże wyzwanie dla mnie.

Może poczuł się Pan zbyt pewny siebie?


Na pewno nie myślałem, że będę dominował i zagram świetny mecz. Niemniej za bardzo się rozluźniłem. Nie byłem odpowiednio skoncentrowany i w pierwszej kwarcie dałem Bogutowi zbyt dużo swobody. Powinienem wykorzystać jeden ze swoich fauli na ostrzejszy atak. To na pewno dałoby mu do myślenia.

W wypowiedziach trenera Stana Van Gundy'ego między wierszami dało się wyczytać, że wini Pana za porażkę z Milwaukee. Dał to Panu osobiście do zrozumienia?


Ja nic takiego nie wyczytałem. Poza tym trener nigdy osobiście nie winił mnie za jakąś porażkę. Tak naprawdę Bogut zdobył na mnie tylko ok. 12 punktów. Reszta akcji, które wykonał, były po pick and rollach [atak z wykorzystaniem partnera jako zasłony - red.], gdzie nie dostałem pomocy od kolegów z zespołu.

Przed chorobą Dwighta Howarda trener coraz mniej na Pana stawiał. Jak Pan tłumaczy sobie taką sytuację?


Przede wszystkim Dwight grał rewelacyjnie. Nie łapał już tylu fauli, co na początku sezonu. Ja z kolei w jednym czy drugim meczu grałem krócej i od razu odbiło się to na mojej pewność siebie. Do tego było spotkanie, w którym spudłowałem dużo rzutów i forma prysła w ciągu tygodnia. NBA ma to do siebie, że tu się gra 82 mecze w sezonie. Normalne jest, że każdy ma wzloty i upadki. Na pewno wrócę do dobrej formy i gry na wysokim poziomie i jeszcze pewnie nie raz z tego poziomu spadnę. Najważniejsze jest jednak, by być jak najlepiej przygotowanym na fazę play-off.

Ma Pan już dość gry dla Magic? Czas na zmianę otoczenia?


Chciałbym grać w pierwszej piątce i więcej minut. Jestem zawodnikiem, który na pewno mógłby pomóc jakiemuś zespołowi z NBA, Magicom również. Czy czas na zmiany? Nie wiem. Od tego jest mój agent oraz menedżer klubu Otis Smith i trenerzy, którzy będą o tym decydowali. Na dziś koncentruję się na wygrywaniu kolejnych spotkań i zdobyciu mistrzostwa z Orlando.

Czuje Pan, że ciągle robi postępy i może być lepszym koszykarzem, czy raczej zbliża się Pan do szczytu możliwości?


Czuję, że mogę być jeszcze lepszy, ale potrzebuję do tego przede wszystkim więcej minut na parkiecie i gry na wysokim poziomie. Wchodzę w etap kariery, w którym powinienem być najbardziej produktywny. W wieku 26-30 lat gra się swoje najlepsze mecze. Choć z roku na rok robię postępy, które widzę po statystykach, to wciąż jest wiele rzeczy, które mogę poprawić.

Jak rozwinął się Pan przez ostatni rok jako zawodnik? Co udało się poprawić?


Gram lepiej tyłem do kosza. Moje ruchy są dziś ostrzejsze, a zarazem spokojniejsze. Coraz lepiej odczytuje również grę obronną rywali. No i mój rzut z półdystansu stał się bardziej naturalny. Już nie jestem zawodnikiem, który trafi raz na pięć prób. Robię to znacznie częściej.

Lokaut [zawieszenie zawodników przez kluby w prawach pracowniczych - red.] w NBA to już pewna sprawa?


Nie wiem. Dużo osób mówi, że będzie. Moim zdaniem - nie. Liczę na to, bo go nie chcę. Natomiast jeśli do niego dojdzie, to choć zawodnicy stracą mnóstwo pieniędzy, będzie to dla nas w jakimś stopniu pozytywna rzecz, bo dostaniemy więcej czasu na odpoczynek.

Był Pan trochę zły, że FIBA zmieniła zasady eliminacji do EuroBasketu? Z jednej strony Polacy dzięki temu awansowali. Z drugiej Pan trochę niepotrzebnie nadwyrężał w sierpniu siły i zaufanie trenera Van Gundy'ego
.


I tak, i nie. Z jednej strony zagramy w EuroBaskecie na Litwie, a naszą reprezentację na pewno stać na dobry wynik. Z drugiej jednak naraziłem się trenerowi w klubie, bo - mimo że nie chciał, żebym jechał na zgrupowanie kadry - to pojechałem. Poza tym nie wiem, czy wezmę udział w turnieju. Zostało do niego jeszcze wiele miesięcy i do tego czasu bardzo dużo może się wydarzyć.

Ostatnio zaproponował Pan Boba Beyera na trenera reprezentacji. Dlaczego on?


Moim zdaniem to odpowiednia osoba. Ma wszystko, czego potrzeba do tej pracy.

To znaczy?


Nic nie ujmując innym kandydatom, myślę, że powinniśmy poszukać trenera, który ma doświadczenie w rywalizacji na wysokim poziomie. Potrzebny nam ponadto ktoś, kto potrafi pokierować młodymi zawodnikami. Przekazać im swoją wiedzę i nauczyć czegoś nowego.

 

Rozmawiali: Maciej Stolarczyk, Tomasz Biliński, Polska The Times





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty