Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- VI Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
- Adam Sokołowski po raz 27. mistrzem Polski kibiców!
- Wyłoniono finalistów Mistrzostw Polski Kibiców Sportowych 2024
- 47. MPKS, pytania dodatkowe
- Uwaga, kibice! Dogrywka w 47. MPKS!
- 47. Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych - Dzierżoniów 2024
- Rozgrzewka kibiców przed Omnibusem
- JERZY CIERPIATKA o swoim flircie z aptekarzami
- JERZY CIERPIATKA: Działy się rzeczy absolutnie nadzwyczajne od pierwszej do ostatniej sekundy
- JERZY CIERPIATKA po meczu z Walią żongluje nazwiskiem James i zastanawia się co zmieniło się przez półwiecze
- JERZY CIERPIATKA: W przeszłości centralne miejsce w meczach Ruchu z Górnikiem jednak zajmowała piłka...
- JERZY CIERPIATKA o bezsensowym trzymaniu się wskazań chronometru
Z DOMIESZKĄ RETRO (10)
Spektakl w stolicy
Jesień 1977 i pytanie proste jak drut: „widziałeś jak chodził gość na prawej obronie”? Kwestię zaopatrzoną w oczywistą odpowiedź postawił mi Marek Matoga, kumpel omal od dziecka, do dziś świetnie czujący sport i znający się na nim. Marek oczywiście wiedział nazwisko delikwenta, który szczerze nas wtedy zauroczył. Nazywał się John Gidman i jako defensor bronił wtedy barw klubu Aston Villa. A ten zderzał się wówczas w pucharowym dwumeczu z Górnikiem. I m.in. właśnie dzięki świetnej postawie Gidmana, choć na pierwszym planie był bramkostrzelny Andy Gray, Anglicy przeszli dalej, stawiając przed zabrzanami szlaban.
Aston Villa wróciła na mój prywatny afisz pięć lat później, robiąc zawrotną karierę w ówczesnym Pucharze Europy. Zabrnęła aż do finału, gdzie czekał nań potężny Bayern. Obaj rywale wystarali się o przepustkę do Rotterdamu, mnie dzięki uprzejmości Andrzeja Szeląga udało się zdobyć wejściówkę na Krzemionki. A to, delikatnie mówiąc, nie była łatwa sprawa. Trwał stan wojenny, zamiast wydawać dewizy na transmisję z Rotterdamu telewizja wolała się skupiać na wieściach politycznie rzekomo ważnych. Na przykład, że Jan Tomaszewski (dziś zdeklarowany prawicowiec) właśnie zapisał się do PRON-u. Ośrodki telewizyjne znajdowały się zatem pod specjalnym nadzorem… (Dobrze, że nie pociągi…). Faworytem był Bayern, ale pełną pulę wziął klub z Birmingham. Decydującą akcję wykreował świetnie dryblujący Tony Morley, stawiając Petera Withe’a praktycznie w sytuacji bez wyjścia. Center z bliska musiał trafić do siatki, zresztą zrobił to bezapelacyjnie.
Wykonując już ostatnią fazę tego trójskoku teraz przeniosłem się zaocznie do Warszawy. I nieomal na starcie temat „Gidman” musiał odżyć, ale w kompletnie innym wymiarze. Nieudacznictwa, jakiego właśnie na prawej flance obrony AV dopuszczał się Calum Chambers. A, tak prawdę powiedziawszy, cały tzw. blok defensywny rywali Legii. Krycie na radar, pilnowanie bardziej świeżego powietrza niż rywali, notoryczne popełnianie szkolnych błędów… Urodziły się z tego trzy nieszczęścia, to wystarczyło, aby z dziurą w kieszeni opuszczać stolicę. Towarzyszyła temu zresztą pełna świadomość, że to „premia” całkowicie zasłużona.
W końcu jednak to nie nasz problem… Bo teraz o Legii, którą kiedyś darzyłem szacunkiem, a której od dawna nie trawiłem. Za tzw. całokształt, pokolenia „wojskowych” w pocie czoła pracowały na taki osąd. Ale przed kilku dniami Legia po prostu mi zaimponowała i taka jest prawda.
Nie chcę popadać w patos, jednak wycieczka w odległe rewiry pamięci wydaje się być uprawniona. Do czasów, kiedy nie było pękania przed utytułowanymi rywalami. Górnik nie bał się u siebie Tottenhamu, Widzew w Łodzi i na Anfield nie padał na kolana przed Liverpoolem, Ruch w Chorzowie dawał radę St. Etienne, Wisła brała w Krakowie górę nad Interem Mediolan, a właśnie Legia summa summarum odprawiała z kwitkiem Sampdorię Genua. Takich widowisk od wielu lat ogromnie brakuje, a jeśli już zdarzają się, to niezmiernie rzadko. To ostatnie w stolicy niewątpliwie było przedniej klasy.
Z lektury ciekawego tekstu w „Onecie” wynika jednoznacznie, że pod głębokim wrażeniem tego, co zobaczył w Warszawie znalazł się Sam Tighe, ceniony żurnalista z Wysp. Rzuciła go na kolana gorąca jak w piekle atmosfera trybun, niesamowita oprawa (piętrowy napis „Welcome to the jungle”), żywiołowy doping zmuszający piłkarzy do nadzwyczajnych postaw. To tylko hipoteza, lecz granicząca z pewnością, że Tighe ponadto długo nie zapomni chóralnego odśpiewania niemenowskiego „Snu o Warszawie”…
Lecz z wyraźną aprobatą odniósł się też Tighe do jądra wydarzeń. Czyli boiskowej jakości Legii, na co AV nie potrafiła znaleźć skutecznego antidotum. Subiektywnie wskazał Tighe na Juergena Elitima jako bohatera meczu, z czym można się zgodzić, albo podyskutować. Bo jakże na przykład zapomnieć o dublecie ustrzelonym przez Ernesta Muçiego?
Bez znaczenia, to cała Legia wygrała ten mecz, który potoczył się po jej myśli łatwiej niż można się było spodziewać. Powtarzam, to jednak problem AV, która raptem trzy dni później potrafiła zdobyć Stamford Bridge. Obojętne, że kosztem pewnie jeszcze długo cherlawej Chelsea, jednak…
To oczywiście początek sześcioetapowej drogi. Oby to nie były miłe złego początki, choć i takiej ewentualności nie można wykluczyć. Jak na razie wydaje się Legia drużyną o największym potencjale na krajowym rynku, choć powszechnie wiadomo, jak to wszystko się chwieje… Świeżym dowodem szokujące rozmiary klęski Cracovii z Pogonią (1-5), choć ta jeszcze niedawno tkwiła w poważnym kryzysie. Przy Kałuży jednak osiągnęła apogeum, na oczach totalnie bezradnych gospodarzy.
Zupełnie inaczej było latem 1966, gdy akurat na stadionie Wisły, bo Cracovia kończyła przebudowę obiektu, jako chłopak oglądałem ligowy mecz Cracovii z Pogonią. Jak malowniczo odnosił się do sprawy tytuł w „Tempie”: „Pasiaki” zdruzgotały falochron portowców”. Do triumfu 5-0 ogromny wkład wniósł Janusz Kowalik (4 trafienia!), w czym jednorazowo wsparł go Krzysiek Hausner.
Bez złośliwości… Otóż popsuł mi puentę Michał Rakoczy, w ostatnich sekundach strzelając gola na 1-5. Bo gdy kiedyś Cracovia gromiła Pogoń, przysiągłbym, że historia nigdy nie pokaże aż tak odwrotnego oblicza. A jednak…
Takiej huśtawki nastrojów Legii mimo wszystko nie życzę.
JERZY CIERPIATKA
Flesz z kraju i ze świata
- VI Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- JERZY CIERPIATKA o swoim flircie z aptekarzami
- Biało-czerwone poznały grupowe rywalki na EHF EURO 2024
- Unia Oświęcim hokejowym mistrzem Polski
- Wygrana z Brazylijkami
- Arne Senstad przedłużył kontrakt
- JERZY CIERPIATKA: Działy się rzeczy absolutnie nadzwyczajne od pierwszej do ostatniej sekundy
- AMP FUTBOL. Polacy wygrali turniej w Krakowie
- Biało-czerwone znów pokonały Kosowo i zagrają w ME 2024
- CRACOVIA: Kroczek za Zielińskiego
- Rudolf Roháček nie będzie trenerem I drużyny hokeja w Cracovii
- Biało-czerwone o krok od awansu
- PP: Wisła - Piast (FOTO 2)
- MONIKA KOBYLIŃSKA: NAJWYŻSZY CZAS, ŻEBY WEJŚĆ NA WYŻSZY POZIOM
- Wisła w finale Pucharu Polski! (FOTO)
Sportowa Małopolska
- Cracovia - Puszcza (FOTO)
- IV LIGA: Remis rezerw Wisły z BKS Bochnia (FOTO)
- Rafał Radziszewski trenerem bramkarzy Akademii Hokejowej Cracovia CANPACK
- Zmarł Antoni Montean
- Cracovia pokonała lidera
- Puszcza - Lech (FOTO)
- Marek Ziętara trenerem hokeistów Comarch Cracovii
- Janiczak wraca do Kalwarianki
- Wisła - Motor (FOTO)
- AMP FUTBOL. Polacy wygrali turniej w Krakowie
- Rafał Boguski o Kalwariance, Wiśle i reprezentacji
- CRACOVIA: Kroczek za Zielińskiego
- Rudolf Roháček nie będzie trenerem I drużyny hokeja w Cracovii
- PP: Wisła - Piast (FOTO 2)
- Wisła w finale Pucharu Polski! (FOTO)
- Puszcza - Radomiak (FOTO)
- Maciej Musiał trenerem Hutnika
- AMP FUTBOL. Polacy zagrają w Krakowie
- Lider pauzował, rywale się zbliżyli
- Wieczysta - Avia (FOTO)