23-letni LaShawn Merritt utrzymał światowy prymat w biegu na jedno okrążenie jaki dzierży od olimpiady w Pekinie. Rok temu w "Gnieździe Ptaka" pokonał Jeremy'ego Warinera. W Berlinie zrobił to samo, dystansując rywala na ostatnich 85 metrach.

W półfinałach biegu na 1500 m pań odpadła będąca w bardzo dobrej formie Sylwia Ejdys. Polka dwukrotnie została popchnięta i dwukrotnie straciła rytm, niestety, ten drugi raz na ostatniej prostej gdy rozpoczynała finisz po miejsce w finale. W efekcie z czasem 4:11.33 była dopiero dziewiąta. Siódma w swoim półfinale przybiegła na metę Lidia Chojecka, a jej rezultat - 4:06.53 - dał jej awans do finału.
Do finału zakwalifikowała się Teresa Dobija uzyskując 655 cm w skoku w dal (10. rezultat).
Odpadli obaj oszczepnicy: Igor Janik - 75.20 (31. miejsce) i Adrian Markowski - 74.13 (33.).

W fatalnym karambolu jaki miał miejsce w pierwszym biegu półfinałowym na 800 m ucierpiał nasz Marcin Lewandowski, ale - po proteście polskich działaczy - Polak wystąpi w finale!

W opóźnionym z powodu ulewy na Stadionie Olimpijskim konkursie rzutu dyskiem Żaneta Glanc zajęła czwarte miejsce (62.66) . Polka nie miała szans na podium, zajęły je trzy zawodniczki, które przekroczyły 65 metrów. Złotą medalistką została Australijka Dani Samuels, srebrną Kubanka Yarelis Barrios, a brązową Rumunka Nicoleta Grasu.

ZAMIAST DOGRYWKI

Patrząc w ekran (nie TVP)

Brązowa medalistka w siedmioboju na rozgrywanych w Berlinie mistrzostwach świata w lekkoatletyce, Kamila Chudzik wydaje się nieco speszona zainteresowaniem, jakie wywołała swoją osobą. Jest przez to sympatyczna i bardzo naturalna. A poza tym ładnie się uśmiecha.

Zakochany w "królowej sportu" Marek Kokosiński obserwuje z bliska mistrzostwa świata w Berlinie. Fotografuje największych z największych, wygranych i przegranych. Z pierwszych trzech dni mistrzostw wybraliśmy te jego zdjęcia, na których zatrzymał w kadrze twarze królów sprintu, a także pięciorga polskich medalistów.

Zamiast dogrywki

Królowie sprintu i tytan Bolt

ZAMIAST DOGRYWKI

Naprawdę wielki Majewski

Frapujący bój Tomasza Majewskiego z Christianem Cantwellem skłania do zresztą banalnej refleksji, że w sporcie nie da się niczego zaplanować. Wprawdzie teza o kapitalnym znaczeniu pierwszego rzutu ostatecznie znalazła potwierdzenie, bo Cantwell zaczął i skończył znakomicie, ale w tzw. międzyczasie przeżywał za sprawą Majewskiego bardzo ciężkie chwile. Poza Christianem i jego amerykańskim obozem mało kto przypuszczał, że „złoto” wróci do stanowych rezerw federalnych.