Po brązowym medalu w Osace i zaskakującej nieobecności w Pekinie Amerykanin Dwight Phillips znów jest najlepszy na świecie w skoku w dal.

Amerykanie mają się czym szczycić w tej konkurencji. Jesse Owens, Ralph Boston, fenomenalny w Meksyku Bob Beamon, jeszcze lepszy od niego w Tokio Mike Powell i równolegle do niego startujący Carl Lewis. Cała plejada fantastycznych skoczków...

32-letni Phillips to z kolei absolutnie pierwszoplanowa postać obecnej dekady. Na olimpiadach Dwight był najlepszy w Atenach, ale przed rokiem zabrakło dla niego miejsca w Pekinie. Było to konsekwencją przegrania eliminacji U.S. Olympic Trials, w których uplasował się dopiero na 4. miejscu. Natomiast w MŚ Phillips triumfował w Paryżu i Helsinkach. W Osace przed dwoma laty ustąpił pola, zresztą wyraźnie, Irvingowi Saladino (Panama) i Włochowi o całkiem nie włoskim nazwisku. Brzmi ono: Andrew Howe. Już w tym roku Dwight odnotował podczas mityngu poświęconego pamięci tragicznie zmarłego amerykańskiego biegacza na długich dystansach, Steve’a Prefontaine’a, najlepszy wynik w sezonie - 8,74 m. W berlińskim finale Phillips skoczył dokładnie o 20 cm bliżej. Ale i tak to wystarczyło do „złota”. Choć nie da się ukryć, że Godfrey Khotso Mokoena (RPA) i w dalszej kolejności Mitchell Watts (Australia) mocno naciskali znakomitego Amerykanina.

Wyniki skoku w dal mężczyzn:

1. Dwight Phillips (USA) 8.54
2. Godfrey Khotso Mokoena (RPA) 8.47
3. Mitchell Watt (Australia) 8.37
4. Fabrice Lapierre (Australia) 8.21
5. Greg Rutherford (W. Brytania) 8.17
6. Salim Sdiri (Francja) 8.07
7. Gable Garenamotse (Botswana) 8.06
8. Christopher Tomlinson (W. Brytania) 8.06