Dariusz Zjawiński ma zaledwie 23 lata, a już jest kapitanem Świtu oraz jego najgroźniejszym napastnikiem. W swoim CV ma wpisaną Legię Warszawa oraz Odrę Wodzisława, w których zaliczył 22 występy w Ekstraklasie. Cały czas liczy na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Rozmowa z Dariuszem Zjawińskim, napastnikiem Świtu

- W meczu ze Stalą dopisało Wam szczęście...
- Można powiedzieć, że wreszcie nam dopisało. Ostatnio z Otwockiem graliśmy chyba najlepszy mecz w tym sezonie, a straciliśmy przypadkową bramkę i rywal skupił się na wybijaniu. My zagraliśmy dzisiaj podobnie i cieszymy się, że wywozimy z tego terenu trzy punkty. Przed meczem remis braliśmy w ciemno.
- Czyli bardziej nastawiliście się na wynik, a nie na styl?
- Myślę, że tak, aczkolwiek chcieliśmy pograć piłką, bo boisko temu sprzyjało. W II połowie opadliśmy może trochę z sił i Stal nas przycisnęła, ale w końcówce chyba po błędzie bramkarza to my zdobyliśmy zwycięską bramkę.
- Pan mógł już wcześniej zapewnić tą wygraną. Zabrakło szczęścia?
- Troszkę tak, bo piłka trafiła w poprzeczkę. Mogłem uderzać po ziemi, ale wybrałem strzał górą i nie wpadło.
- Zaliczył Pan już przygodę w Legii Warszawa. Myśli Pan jeszcze o powrocie do Ekstraklasy?
- Cały czas mam kontakt z Markiem Jóźwiakiem. Mam nadzieję, że jeszcze będę w niej grał, bo uważam, że ta II liga nie jest zbyt mocna. W tej lidze zespoły nastawiają się tylko na walkę, a w I lidze, czy Ekstraklasie można już sobie pograć w piłkę.