Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie > Seniorzy > I liga

Stal Stalowa Wola - Sandecja Nowy Sącz 2-0 (0-0)

1-0 Czpak 69
2-0 Wieprzęć 74
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Żółte kartki: Krawiec, Czpak, Myhalczuk - Tidiane, Berliński. Czerwona kartka: Piegzik. Widzów: 1500.

STAL: Wierzgacz - Wieprzęć, Piszczek, Maciorowski, Lebioda - Czpak (87 Gilar), Krawiec (51 Myhalczuk), Uwakwe, Trela - Mihałewskyj, Salami (83 Drozd).
SANDECJA: Rożalski - Makuch, Jędraszczyk, Tidiane, Borovicanin - Bębenek, Zawadzki, Berliński (84 Chlipała), Gawęcki - Broż (58 Piegzik), Bania (67 Aleksander).

Bardzo długo piłkarze ze Stalowej Woli kazali czekać na swoje pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie. Szkoleniowcem Stali pozostał Przemysław Cecherz, przed którym klub postawił kilka dni wcześniej ultimatum. Cztery punkty w dwóch najbliższych spotkaniach - z Sandecją i MKS Kluczbork. Więcej niż połowa planu została zatem zrealizowana, a Cecherz przynajmniej do soboty uratował posadę. Sandecja z kolejnego wyjazdu nie przywiezie choćby punktu.

 

74 minuta środowego spotkania zapadnie z pewnością w pamięć wszystkim obecnym na stadionie Stali. Po dośrodkowaniu Cezarego Czpaka piłkę głową do siatki Rożalskiego pakuje Jaromir Wieprzęć podwyższając wynik. Dosłownie kilka chwil później przy linii bocznej mdleje szkoleniowiec gospodarzy. Szybka interwencja lekarza po paru minutach postawiła na nogi Przemysława Cecherza, ale cała sytuacja dobitnie obrazuje fakt, jak wielkie emocje towarzyszą ostatnio trenerowi Stali.

Drugie trafienie było tylko potwierdzeniem dominacji "Stalówki" w tym spotkaniu. W całym meczu gospodarze oddali 22 strzały (11 w światło bramki), przy tylko 10 Sandecji. Już po pół godzinie gry powinno być 1-0 dla Stali. Fatalnie przestrzelił jednak Abel Salami, który z metra nie potrafił skierować futbolówki do siatki. Na tym skończyły się emocje w pierwszej odsłonie. Po przerwie bohaterem gospodarzy okazał się Cezary Czpak. Pomocnik Stali przecisnął się między interweniującym Marcinem Makuchem i bramkarze Mariuszem Rożalskim, dopadł do piłki i umieścił ją w siatce gości. Chwilę później 27-letni wychowanek Radomiaka asystował przy bramce Wieprzęcia. Świetnie między słupkami spisywał się także Stanisław Wierzgacz, który próbkę swoich możliwości zaprezentował przede wszystkim broniąc strzały Aleksandra i Macieja Bębenka w sytuacjach sam na sam.

Sandecja przegrała czwarte kolejne spotkanie na wyjeździe, a co ciekawe nie strzeliła jeszcze w żadnym z nich choćby jednej bramki. Ma zatem o czym myśleć trener Dariusz Wójtowicz przed kolejnymi "eskapadami". Przemysław Cecherz tymczasem może chociaż na kilka dni głęboko odetchnąć. Kluczowe dla jego losów będzie jednak sobotnie starcie z beniaminkiem z Kluczborga. W przypadku porażki Cecherz najprawdopodobniej pożegna się z drużyną, a więc do szczęścia i wypełnienia ultimatum potrzebuje tylko (lub aż) jednego punktu.

Zdaniem trenerów

Przemysław Cecherz, Stal. - Niezmiernie cieszę się z naszej pierwszej wygranej. Wreszcie przyszedł mecz, w którym to my wykorzystaliśmy błędy przeciwników, a nie na odwrót. Po drugiej bramce zakręciło mi się w głowie i zasłabłem. Drużyna gra pod wielką presją, a wyzwiska nie pomagają w uzyskiwaniu dobrych rezultatów. W kadrze na dzisiejsze spotkanie zabrakło jedynie Pawła Wasilewskiego, który pojechał wesprzeć kontuzjowanego brata Marcina.

 

Dariusz Wójtowicz, Sandecja. - Przede wszystkim cieszę się, że trener Cecherz doszedł już do siebie. Cały czas nie potrafimy zdobyć punktów na wyjeździe i jest to nasza wielka bolączka. Co mogę jednak powiedzieć, kiedy nie wykorzystuje się idealnych sytuacji, które miał m.in. Aleksander. Piegzik czerwoną kartkę dostał za uciszający gest wobec kibiców.

(TC)

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty