Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC: Na Reymonta moszczą sobie legowisko niemieccy inwestorzy; pochodzą z Bawarii, najbardziej przyjaznej Polsce części Niemiec, najbogatszej i najbardziej katolickiej
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (406)

Kolejna regulacja Wisły

Jakoś w 2005 roku namawiałem właściciela koncernu prasowego Pasasauer Neue Presse z Bawarii - dr. Axela Dieckmana, aby zainwestował w krakowską Wisłę. Właśnie rezygnował z roli właściciela Sparty Praga, którą podczas 5-letniej przygody z nią, doprowadził 4-krotnie do najwyższych szczebli rywalizacji Ligi Mistrzów. Lepszego inwestora trudno było dla Wisły znaleźć.


Praskie doświadczenia przyniosły mu kupę kasy, a także niewyceniany zysk w postaci zbudowania prężnej ekipy menadżerskiej, swobodnie poruszającej się po europejskiej przestrzeni futbolowej. Zaangażowanie nad Wełtawą nie było przejawem kaprysu lub nagłego olśnienia dr. Dieckmana; wcześniej przez wiele lat jego firma z Passawy była jednym ze sponsorów samego Bayernu Monachium! W Polsce jego koncern PNP dynamicznie rozwijał rynek prasy regionalnej (dziś całkowicie podbity), a środowisko krakowskie znalazło się w centrum szczególnego zainteresowania. Jeszcze bardziej energicznie odnosił się do projektu prośląskiego, w którym nadrzędną rolę odgrywał chorzowski Ruch. Dlatego w pewnym momencie moje lobbowanie za wejściem na Reymonta zostało wygaszone i przekierowane na klub 14-krotnego mistrza Polski. Kiedy przyszło do analizy audytu wykonanego przez speców koncernu, wszyscy złapali się za głowę. Ruch już wtedy okazał się wydmuszką ekonomiczną, a jego długi wobec podmiotów gospodarczych, urzędów i zakładu ubezpieczeń nie miały końca. W dodatku lista trenerów i zawodników licząca ponad sto osób zwalała z nóg rozmiarami zadłużeń. W tej sytuacji raz jeszcze starałem się zainteresować bawarskiego magnata prasowego klubem z Krakowa. Nic z tego nie wyszło, zwłaszcza że pod Cupiałową batutą Wisła wchodziła na ścieżkę intensywnego rozwoju sportowego i nie potrzebowała dokapitalizowania…


Minęło 12 lat i oto na Reymonta moszczą sobie legowisko niemieccy inwestorzy z firmy Stechert. Pochodzą z Norymbergi, a więc z Bawarii, najbardziej przyjaznej Polsce części Niemiec, najbogatszej i najbardziej katolickiej, co podaję dla ocieplenia wizerunku, który powinni wziąć pod uwagę nawet najbardziej zagorzali zwolennicy repolonizacji wszystkiego i wszystkich. Na taki obrót sprawy zadziałał zapis w umowie TS Wisła z TeleFoniką Bogusława Cupiała, którego termin niebawem się kończył. Aktualne władze Wisły nie miały żadnego konstruktywnego ruchu poza przyjęciem oferty opiewającej na 40 000 001 złotych.


Ogarniając na gorąco niespodziewany zwrot w życiowej linii Wisły, narzucają się z punktu następujące refleksje… Okazuje się, że Cupiał, wbrew wielu komentarzom, także niżej podpisanego, nie porzucił Wisły, jak wyranżerowanej konkubiny, na zmarnienie i zatracenie. Zabezpieczył ją - jak się okazuje - przed ostatecznością stosownym zapisem w umowie i chwała mu za to. To pisząc trzeba równolegle oddać szacunek ekipie zarządzającej klubem w stanie przedagonalnym, w jaki została wprowadzona przez złodziejski duet Meresiński-Citko. Ten pierwszy, zawodowy szachraj i oszust, mimo że rządził na Reymonta raptem miesiąc, zdołał wyprowadzić z kasy rzężącego klubu jakieś 50 milionów złotych! Pani prezes Marzenie Sarapacie i jej najbliższym współpracownikom ktoś powinien przyznać medale za odwagę i chrobrość na polu walki, a następnie zaapelować do nich, aby w okresie przejściowym nie spuszczali z tonu i do ostatniej minuty swego władztwa kierowali się dobrem drużyny. Potrafili nie tylko wiązać koniec z końcem, a wręcz ukręcali bicz z piasku, starając się utrzymać zespół w stanie gotowości bojowej. Jak zdołali utrzymać jego zwartość i wydolność sportową, przy nawarstwiających się kłopotach z regulowaniem pensji i premii, pozostaje słodka tajemnicą gabinetów i szatni… Nie zdzierżył ekstrasytuacji jedynie Mączyński, pospieszając się z przenosinami do Warszawy. Mówiąc nawiasem, Stechert Gruppe, w jego kontekście, spóźniła się o miesiąc…


Za wcześnie dziś mówić o tym, jakie plany i jakie środki stoją za determinacją niemieckich inwestorów. Szkoły - jak uczy życie - są dwie: pierwsza, posługująca się w miarę profesjonalną metodą zarządzania klubem (Mandziara i gdańska Lechia), druga, nieco operetkowa, nastawiona na doraźność biznesu piłkarskiego (Burdenski i kielecka Korona). Której będzie dane mieć zastosowanie w Wiśle - pokaże czas. Tymczasem objawiona charakterystyka nowych właścicieli Wisły wygląda poważnie i optymistycznie. Obecność na globalnym rynku, jak i rodzaj kluczowej wytwórczości w postaci stadionowych siedzisk, czyli krzesełek, wywołuje nadzieję, że proszę siadać...!


Ryszard Niemiec

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty