Facebook
kontakt
logo
Strona główna > IO > Vancouver 2010 > Biathlon
Pogrom faworytów w biathlonowym sprincie, karty rozdała pogoda, Tomasz Sikora daleko2010-02-14 21:28:00 AnGo

Po sobotnim, srebrnym medalu Adama Małysza, po cichu liczyliśmy dzisiaj na Tomasza Sikorę. Nasz najlepszy biathlonista, który przed igrzyskami miał przebłyski wysokiej formy mógł powalczyć o czołowe lokaty. Niestety, drugie strzelanie mu nie wyszło (zanotował dwa pudła), źle pobiegł i zajął dopiero 29. miejsce. To stawia go w trudnej sytuacji we wtorkowym biegu pościgowym.


Szkoleniowiec Polaka, Roman Bondaruk, dzień przed startem nie miał powodów do śmiechu. Przed zaplanowanym treningiem Sikora został zaproszony do badania krwi i moczu. Po blisko dwóch godzinach nie było już mowy o treningu, ani o przetestowaniu nart. Oczywiście dla profesjonalisty nie są to przeszkody w uzyskaniu dobrego wyniku.


Dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że głównym faworytem do złota był Norweg Ole Einar Bjørndalen. Fachowcy wymieniali w gronie kandydatów do medali jego rodaka Emila Hegle'a Svendsena, Austriaków Dominika Landertingera i Simona Edera, Niemca Michaela Greisa, Francuza Simona Fourcade'a oraz Rosjan Jewgienija Justiugowa i Iwana Czerezowa. Ci biathloniści zajmują czołowe miejsca w klasyfikacji Pucharu Świata w sprincie, ale - poza Svendsenem - dzisiaj całkowicie zawiedli.
Bjørndalen, 5-krotny złoty medalista olimpijski, cztery razy nie trafił do tarczy i stało się jasne, że nie odegra żadnej roli. Zwłaszcza, że zaczął padać deszcz, co przy dodatniej temperaturze +3 stopni stanowiło ekstremalne warunki. Głównie na strzelnicy nie wybaczającej błędów. Nastąpił odsiew faworytów, którzy seryjnie pudłowali i w śnieżnej mazi nie mieli możliwości szybko biec. A na czele klasyfikacji znajdowali się zawodnicy, którzy wystartowali z niskimi numerami, uniknęli obfitych opadów i biegli po w miarę twardej trasie. Końcówka zawodów toczyła się znów w miarę dobrych warunkach, ale kończyli bieg słabsi biathloniści.


Wygrana Francuza Vincenta Jaya jest ogromną sensacja. To wprawdzie trzykrotny medalista mistrzostw świata juniorów (złoty i srebrny w 2006 roku i srebrny w 2005 roku), ale w seniorskiej karierze nie osiągnął znaczących rezultatów. Drugi na mecie Emil Hegle Svendsen zanotował jedno pudło, gdyby nie ono, to wygrałby. Brąz  Jakova Faka, chorążego reprezentacji Chorwacji podczas ceremonii otwarcia,  to całkowite zaskoczenie.

 

Z czołowej czwórki klasyfikacji Pucharu Świata w sprincie Ole Einar Bjørndalen był 17., Michael Greis 21., Dominik Landertinger 34., a Simon Fourcade 71! Prawdziwy pogrom.

 

I jeszcze ciekawostka. Rosjanin Anton Szipulin, brat sensacyjnej zwyciężczyni biathlonowego sprintu kobiet - Słowaczki Anastazji Kuzminy - zajął 30. miejsce, a więc tuż za Sikorą.

Sprint mężczyzn na 10 km:
1. Vincent Jay (Francja) 24:07.8 (0)
2. Emil Hegle Svendsen (Norwegia) +12,2 (1)
3. Jakov Fak (Chorwacja) +14,0 (0)
4. Klemen Bauer (Słowenia) +17,4 (1)
5. Andrij Deryzemlja (Ukraina) +40,7 (2)
6. Jean-Philippe Leguellec (Kanada) +49,8 (1)
7. Pavol Hurtaj (Słowacja) +1:07.2 (1)
8. Bjoern Ferry (Szwecja) +1:12.4 (0)

9. Jeremy Teela (USA) +1.13,9 (2)

10. Iwan Czerezow (Rosja) +1.18.1 (2)
...
29. Tomasz Sikora (Polska) +2:08.4 (2)
85. Łukasz Szczurek (Polska) +4:54.2 (2)

Bieg ukończyło 87 zawodników


AnGo


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty