Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > I liga
U siebie Sandecja nikogo się nie boi2009-09-20 18:03:00

Na swoim boisku Sandecja nie boi się żadnego rywala. Zasłużenie pokonała w 10. kolejce I ligi ŁKS 4-1 (2-0). Szansę, którą od dwóch meczów dostaje wychodząc w podstawowych składzie, wykorzystuje Piotr Bania. Zdobył pierwszą bramkę i asystował przy drugiej Dariusza Gawęckiego. Dwie pozostałe zdobyli dla sądeczan Arkadiusz Aleksander i Michał Jonczyk.


Sandecja Nowy Sącz – ŁKS 3-1 (2-0)

1-0 Bania 13
2-0 Gawęcki 24
3-0 Aleksander 81
3-1 Gikiewicz 83
4-1 Jonczyk 90
Sędziował Marek Karkut (Warszawa). Żółte kartki: Borovićanin – Skrzypiec. Widzów 4 tys.
SANDECJA:
Różalski - Makuch, Jędrszczyk, Berliński, Borovićanin - Bębenek (90 Szczepanik), Zawadzki, Stefanik, Gawęcki, Skrzypek (79 Jonczyk) – Bania (65 Aleksander).
ŁKS: Skrzypiec- Ognjanović, Sierżant, Adamski, Klepczarek - Mowlik (61 Nawrocik), Wolański, Drumlak, Piątek(41 Sikora) - Djenić (46 Kujawa), Gikiewicz.

 

Festiwal strzelecki w Nowym Sączu rozpoczął w 13. minucie Piotr Bania, który - po dośrodkowaniu Macieja Bębenka - z sześciu metrów posłał piłkę do bramki ŁKS-u. 10 minut później Dariusz Gawęcki wykorzystał świetne podanie Bani i minąwszy najpierw bramkarza ŁKS-u podwyższył na 2-0. Bania udanie prezentował się nie tylko na ofensywnej szpicy, nie czekał na piłkę, wiele razy sam się po nią wybierał do środkwoej strefy boiska. Do końca meczu jednak nie dotrwał, skarżył się na dolegliwości ścięgna Achillesa i ustąpił miejsca Arkadiuszowi Aleksandrowi, a ten w 81. minucie był autorem trzeciego gola dla Sandecji, po tym jak przytomnie dobił piłkę po strzale Michał Jonczyka. Dwie minut później przebudzili się zawodnicy ŁKS-u. Łukasz Gikiewicz strzelił jedyną w tym spotkaniu bramkę dla swojej drużyny. W doliczonym czasie wynik na 4-1 ustalił Michał Jonczyk, młokos, który wrócił z wyczerpujących reprezentacyjnych wojaży wszedł w końcówce spotkania i zdążył jeszcze zapracować na jednego gola i osobiście wpisać się na listę strzelców.
- Po ostatnim meczu w Stalowej Woli dały się słyszeć głosy, że dopadł nas kryzys. Najważniejsze, że zawodnicy potrafili się odbudować psychicznie w krótkim czasie - cieszył się trener Sandecji Dariusz Wójtowicz, zadowolony zwłaszcza z tego, że to napastnicy strzelili bramki.Dotąd często wyręczali ich pomocnicy. Zwycięstwo szkoleniowiec zadedykował tacie, który skończył w niedzielę 74 lata.
- To było zasłużone zwycięstwo Sandecji - oceniał trener ŁKS-u Grzegorz Wesołowski, a słabą postawę swojego zespołu tłumaczył grą co trzy dni.

- Dzisiaj atmosfera na trybunach przypominała ligę angielską. Wspaniały doping kibiców bardzo nam pomógł – mówił po meczu wyraźnie zadowolony obrońca Sandecji Petar Borovićanin. Satysfakcji nie ukrywał również Piotr Bania: -  Po meczu z Górnikiem Łęczna byłem zdenerwowany i trochę mnie poniosło, gdy narzekałem na przedwczesne zdjęcie mnie przez trenera z boiska. W tygodniu wyjaśniliśmy sobie wszystko ze szkoleniowcem – powiedział napastnik.

DAR/LIM




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty