Nowym szkoleniowcem IV-ligowego Lubania Maniowy został 34-letni Marek Żołądź. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w rodzinnej Niecieczy, później występował w Unii Tarnów, a w trakcie studiów na krakowskiej AWF reprezentował barwy Podgórza i Waksmundu.

Trenerem Huraganu był wtedy Marek Kusto. Niestety, sławetna powódź w 1997 roku zalała obiekty w Waksmundzie i zespół po rozegraniu kilku spotkań na nowotarskim stadionie wycofał się z rozgrywek. Żołądź przeniósł się do Świtu Krzeszowice, a następnie reprezentował barwy Proszowianki i Górnika Wieliczka. W barwach tego ostatniego klubu rozegrał kilka spotkań w trzeciej lidze i... ponownie wylądował w Huraganie, by po sezonie przenieść się do Lubania Maniowy. – Mieliśmy wtedy bardzo mocną pakę - wspomina. - Grałem w zespole z Jurkiem Kowalikiem i Zdzisławem Strojkiem.
Nie tylko piłkarskie losy, ale także życiowe związał z Podhalem. Z Tylmanowej pochodzi jego wybranka serca Anastazja. Założył tam rodzinę, w rundzie jesiennej był grającym trenerem Lubania Tylmanowa z podhalańskiej klasy A.
– Otrzymałem ofertę z Maniów i nie mogłem takiej szansy odrzucić – mówi. – Drugi raz taka okazja mogłaby się nie trafić. Nadal będę pracował w tylmanowskiej szkole z młodzieżą. Za kilka dni zapadnie zapewne decyzja, kto zostanie moim następcą. Teraz skupiam się na pracy w nowym klubie. Pierwsze organizacyjne spotkanie mamy zaplanowane na 7 stycznia.
Stefan Leśniowski, Nowy Targ