Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowa Małopolska
Zmarł Andrzej Kierdaj2025-12-01 16:17:00

W wieku 86 lat zmarł Andrzej Kierdaj, etatowy bramkarz pierwszej drużyny Garbarni lat sześćdziesiątych.


Miejsce między słupkami „brązowych” zajął po odejściu Henryka Stroniarza. Garbarskiej bramki z powodzeniem bronił przez ponad dekadę. Wystąpił w pamiętnym i zwycięskim meczu z Górnikiem Zabrze 6 listopada 1966 roku w 1/16 finału Pucharu Polski.


garbarnia.krakow.pl


***


Poniżej przypominamy tekst poświęcony sylwetce Andrzeja Kierdaja na łamach - wydanej niemal przed dwiema dekadami - klubowej monografii RKS Garbarnia.

ANDRZEJ KIERDAJ. Władca pola bramkowego

Najbardziej znanym golkiperem Garbarni przed wojną był bez wątpienia Marian Gregorczyk, mistrz Polski. Jeszcze przed Wrześniem zaczął wchodzić do drużyny Bronisław Jakóbik, którego apogeum formy przypadło na drugą połowę lat 40. Później coraz częściej zaczęła naciskać młodzież, w osobach Tomasza Stefaniszyna i Henryka Stroniarza. A jeszcze później rozpoczęła się epoka Andrzeja Kierdaja (ur. 7.07.1939). Głównym konkurentem „Franka” był najpierw Włodzimierz Liszka, ale tę rywalizację wygrał Kierdaj. Po odejściu Henia Stroniarza do Cracovii na stałe zajął miejsce między słupkami. I z rzadka ustępował pola Pawłowi Holiatowi oraz Markowi Ostrędze.


Zdał maturę w IV LO przy ul. Krzemionki 11, gdzie jednym z kolegów szkolnych był wkrótce znakomity stoper drużyny z Ludwinowa, Andrzej Karpiel. Tematem pracy magisterskiej studiów na krakowskiej WSWF (obecnie AWF) była historia Garbarni. Jako „wuefista” pracował w szkole podstawowej, Technikum Poligraficzno-Księgarskim i Technikum Mechanicznym. I był to już koniec działalności pedagogicznej.


Bowiem po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, gdzie spędził 16 miesięcy, wraz z małżonką Aleksandrą otworzył piekarnię, od dawna jedną z najbardziej renomowanych w mieście. Teraz wiedzie spokojny żywot emeryta. Państwo Kierdajowie cieszą się z dzieci, Bogusława i Anny, a także czworga wnucząt. Monika studiuje medycynę, Justyna uczęszcza do liceum, zaś Szymon i Wojciech chodzą do „podstawówki”. - Dzięki córce i zięciowi mają stały kontakt ze sportem. Pływają, jeżdżą na nartach, uprawiają gimnastykę. Bardzo się z tego cieszę - mówi pan Andrzej.


Przez kilkanaście sezonów był filarem bramki „garbarzy”. Jak każdy, miewał czasem chwile słabości. Bez wątpienia najbardziej zapamiętany błąd przydarzył się podczas pucharowego meczu z Górnikiem Zabrze, co skrzętnie wykorzystał Roman Lentner. Ale sensacja i tak stała się faktem, „brązowi” sensacyjnie wyeliminowali ówczesnych mistrzów Polski (3-2). Wyjątki, czasem przykre, zawsze potwierdzają regułę. W przypadku Kierdaja stanowiła ją bardzo dobra forma, ustabilizowana na wysokim poziomie. Dysponując świetnymi warunkami fizycznymi bronił w sposób zdecydowany, wręcz bezkompromisowy. Wielekroć wprowadzał w życie dewizę, że bramkarz musi być absolutnym panem „piątki”. Wedle wielu słusznych opinii fachowców długo przynależał do drugoligowej czołówki golkiperów.


Jak powiada, nigdy nie narzekał na to, co mu dawał sport. A dawał przede wszystkim satysfakcję z odgrywania znaczącej roli w drużynie o pierwszoligowych aspiracjach. Zupełnie niepotrzebny zgrzyt zdarzył się z początkiem lat 70. ubiegłego wieku. - Po kilkunastu sezonach całkiem serio myślałem o zakończeniu kariery. Właśnie w Garbarni, bez żadnej intencji dokonania zmiany barw klubowych. Zobligowano mnie wtedy do wskazania drużyny, do której rzekomo chciałbym się przenieść. W natychmiastowej odpowiedzi sięgnąłem po kartkę papieru i napisałem o skreślenie. Komu zależało na tym, aby rozstawać się w tak nieprzyjemnych okolicznościach? - do dziś nie chce zaakceptować bezdusznego podejścia działaczy do sprawy.


Życie zresztą dopisało znamienną puentę. Praktycznie po zakończeniu kariery poproszono pana Andrzeja o chwilowe wzmocnienie szeregów Orła Piaski Wielkie. Traf chciał, że podczas śnieżnej zamieci trzecioligowym rywalem była Garbarnia, która w pierwszej rundzie rozgromiła Orła 7-0. W rewanżu było jednak zupełnie inaczej, bo wtedy w bramce klubu z Piasków Wielkich stał już Kierdaj. Skapitulował zaledwie raz, przed strzałem Wacka Putaja z bliskiej odległości. Za to wygrał kilka pojedynków z gatunku „sam na sam”. I stał się autentycznym bohaterem meczu, który zakończył się sensacyjnym remisem 1-1...


JERZY CIERPIATKA


Na zdjęciach grupowych Andrzej Kierdaj w stroju bramkarskim, kolejno w meczach:

• Garbarnia - Wisła (1964)

• Garbarnia - Ruch (1967)

• Garbarnia - Legia (1968)


kierdaj

kierdaj

kierdaj

kierdaj


kierdaj2.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty