Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Siatkówka > Ekstraklasa mężczyzn
Asseco Resovia - drużyna prawie kompletna2010-02-15 11:34:00 Marek Styka

Andrzej Kowal, drugi trener rzeszowskich siatkarzy, opowiada portalowi sportowetempo.pl o filozofii Ljubo Travicy, różnicy dzielącej Skrę od Resovii i swojej fascynacji skokami narciarskimi.


- Asseco Resovia goni ligową czołówkę. Drugie albo trzecie miejsce na finiszu zasadniczej części rozgrywek wydaje się być realne.

- Jeszcze przed sezonem założylismy sobie takie miejsca. Dokładnie chodziło o powtórkę z poprzedniej edycji ligowych rozgrywek. Do play off przystępowaliśmy wówczas z trzeciego miejsca. Skończyło się na wicemistrzostwie kraju. Czwarte czy piąte miejsca z góry skazywałyby nas na szybką konfrontację ze Skrą Bełchatow, a jej na tym etapie rozgrywek należałoby uniknąć.

- Szkoda, że Asseco Resovii nie udało się uniknąć kilku przykrych wpadek.

- W sporcie wpadki zawsze były, są i będą. W naszym przypadku trudno nie zgodzić się z krytyką dotyczącą spotkań we własnej hali przweciwko AZS Częstochowa czy Delekcie Bydgoszcz. Szkoda tych straconych punktów.

- Ljubo Travica krytykowany był za to, że w przegranych pojedynkach zbyt rzadko dokonywał zmian.

- Ljubo posiada swoją filozofię prowadzenia zespołu. Weryfikacją pracy trenera jest końcowy wynik. On wychodzi z założenia, że jeśli siatkarz popełnia jakieś błędy w meczu, zawsze ma szansę rehabilitacji w następnym.

- Kibice mają nadzieję, że nierówna gra w lidze to już przeszłość.

- Wszyscy myślimy podobnie.

- Jednak kompleks Skry wciąż pozostaje, nawet w towarzyskiej imprezie jaką był pojedynek gwiazd Północ- Południe.

- Nie przesadzajmy. Faktycznie, trzon obu ekip stanowili siatkarze Skry oraz Resovii. Wygrała Północ, ale to o niczym nie świadczy. Przecież to była tylko zabawa.

- Asseco Resovię czekają teraz dwa arcyważne spotkania z Zaksą Kędzierzyn-Koźle i AZS Częstochowa. Wyniki tych konfrontacji będą posiadały kluczowe znaczenie dla ostatecznego kształtu tabeli przed play off. Rywale wyjątkowo niewdzięczni...

- A jakie to ma w tej chwili znaczenie? Po prostu trzeba wygrać, to wszystko. Ciężko trenujemy, zespół jest w formie, musi to potwierdzić na parkiecie.

- W Asseco Resovii szykują się wzmocnienia. Jednak już teraz wiadomo, że do Rzeszowa nie zawita Daniel Pliński, który przedłużył kontrakt ze Skrą.  Transfery są konieczne chociażby w celu  wzmocnienia ławki rezerwowej, która na tle Skry prezentuje się raczej ubogo.

- Skra jest zespołem kompletnym. Resovia prawie, ale faktycznie pod względem personalnym wciąż jeszcze odstającym. Nie wiem skąd wzięły się informacje o Danielu Plińskim i jego transferze do nas. Ja od samego początku mowiłem, że należałoby je włożyć między bajki. Rzeczywistość pokazała, że się nie pomyliłem. Na środek pozyskaliśmy Grzegorza Kosoka, który doskonale wkomponował się do drużyny. Szukać będziemy kogoś na przyjęcie, takie perfekcyjne, gdyż jak pokazują statystyki w tym elemencie nie jesteśmy najmocniejsi.

- Doskonałym rozwiązaniem byłoby pozyskanie Michała Bąkiewicza. Wprost wymarzony siatkarz w roli przyjmującego i na dodatek posiadający bogatą resoviacką przeszłość?

- Sentymenty na bok. Michał ma jeszcze rok ważny kontrakt ze Skrą. A tak na marginesie. Jeszcze Jan Such chciał ściagnąć do Resovii Michała, Grześka Szymańskiego, Radka Wnuka czy Marcina Prusa. To było w czasach kiedy późniejsze i obecne gwiazdy ekstraklasy kończyły Szkołę Mistrzostwa Sportowego. Niestety, żaden ze sponsorów w Reszowie i okolicy nie chciał wyłożyć nawet złotówki na te talenty. Teraz jest inaczej. Mamy strategicznego sponsora. Wzmocnimy się, ale może lepiej skoncentrujmy się jeszcze na tym sezonie. Od końcowego wyniku zależeć będzie, kto do nas trafi.

-  Czy jest coś, co w ligowych rozgrywkach zaskakuje Andrzeja Kowala?

- Słaba postawa Delekty Bydgoszcz. Drużyna naszpikowana gwiazdami, tym bardziej żal, że nie pokonaliśmy jej u siebie. Straty trzeba będzie odrobić na wyjeździe.

-  Podobnie jak trener Skry Jacek Nawrocki jest Pan miłośnikiem skoków narciarskich. Adam Małysz zaskoczył Pana srebrnym medalem w Vancouver?

- Nie, po cichu liczyłem bowiem na złoto. Relacji z konkursu słuchałem w radiu w samochodzie. Przed drugim skokiem Adasia nie wytrzymałem nerwowo, zjechałem na pobocze. Lata temu byłem na turnieju w Zakopanem. Adam rywalizował wtedy ze Svenem Hannawaldem. Emocje super, tylko to rzucanie śnieżkami w niemieckiego skoczka beznadziejne. Na szczęście, więcej się nie powtórzyło.


Marek Styka
16.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty