Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Siatkówka > Ekstraklasa mężczyzn
Emocji jak na lekarstwo, ale są 3 punkty2010-03-06 19:03:00 Tomasz Szeliga

Najgorzej jak mógł zaczął się dla siatkarzy Asseco Resovii mecz z AZS Olsztyn. Gwizdy poirytowanych kibiców w hali Podpromie wyrwały jednak rzeszowian z letargu. W kolejnych trzech setach nie było wątpliwości, która z drużyn posiada większy potencjał. Dzięki zdobytym trzem punktom wicemistrzowie Polski zachowali szanse na zajęcie trzeciego miejsca przed play off.


Asseco Resovia - AZS UWM Olsztyn 3-1 (19-25, 25-20, 25-14, 25-20).

ASSECO RESOVIA: Redwitz, Oivanen, Grzyb, Kosok, Akhrem, Wika, Ignaczak (libero) oraz Ilić, Papke, Mika, Gierczyński.
AZS: Oczko, Józefacki, Gunia, Hargreaves, Siezieniewski, Pinto, Andrzejewski (libero) oraz Kusaj, Tomczyk, Winnik.
Sędziowali Wojciech Maroszek (Żory) i Piotr Król (Katowice). Widzów 4000.

 

W pierwszym secie resoviacy zachowywali się tak, jakby gra dla czterech tysięcy kibiców była dla nich karą. Beznadziejnie bronili, atakowali z 37-procentową skutecznością (Aleh Akhrem skończył dwie z dziewięciu akcji), po boisku snuli się ze zwieszonymi głowami. O pierwszą przerwę trener Ljubo Travica poprosił już przy stanie 6-11, gdy hala zatrzęsła się od gwizdów. Potem krzyczał, chwytał się z rozpaczy za głowę, a nawet zaprzeczył swojej filozofii, bo zaczął dokonywać zmian. Na parkiecie pojawiali się kolejno Ivan Ilić, Paweł Papke, Mateusz Mika i Krzysztof Gierczyński. Sytuacji nie poprawili, kandydat do medalu poległ z kretesem, a kibicom przypomniał się fatalny w jego wykonaniu mecz z Delectą, po którym do szatni wkroczył szef Asseco Adam Góral.

Szczęśliwie dla gospodarzy, "akademicy" w kolejnych partiach mocno spuścili z tonu. To zresztą jakaś dziwna przypadłość olsztynian, którzy spotkania z tuzami ligi rozpoczynają od mocnego uderzenia, a kończą w wisielczych nastrojach. - Nie twierdzę, że Resovia nie zasłużyła na zwycięstwo, ale przyszło jej ono za łatwo - podkreślał Tomasz Józefacki. Były zawodnik "pasiaków" zdobył aż 17 punktów i atakował ze świetną, 60-procentową skutecznością. W kluczowym momencie czwartego seta został jednak zablokowany, chwilę później posłał piłkę w aut i resoviacy wyszli na dwupunktowe prowadzenie (18-16). W następnej akcji Wojciech Grzyb zatrzymał Pawła Siezieniewskiego i stało się jasne, że faworyt uratuje skórę.
Siatkarzem meczu wybrano najrówniej grającego wśród rzeszowian Mikko Oivanena, który zdobył aż 21 punktów. Od czasu do czasu klasę pokazywali Rafael Redwitz, Wojciech Grzyb i Aleh Akhrem, ale to marna pociecha przed rewanżem z Trentino. Jeśli resoviacy się nie przebudzą, we wtorek zostaną starci na proch. - Przegrać z Włochami zawsze można, nawet 0-3, ale po walce. Wiemy o tym i damy z siebie wszystko - przekonywał dziennikarzy środkowy gospodarzy Grzegorz Kosok.


Tomasz Szeliga
dsc_0108.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty