Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Reprezentacja
Słowacja wygrała z Polską w Chorzowie, po raz pierwszy w historii awansując do finałów mistrzostw świata2009-10-14 22:25:00 AnGo

Z trzeciej grupy eliminacyjnej MŚ 2010 awans uzyskali Słowacy, którzy na Stadionie Śląskim w Chorzowie wygrali z Polską 1-0. Wcześniej w strefie europejskiej uczynili to: Dania, Niemcy, Hiszpania, Anglia, Serbia, Włochy, Holandia i Szwajcaria. Drugie miejsce w "polskiej" grupie zajęli Słoweńcy, wysokie zwycięstwo nad San Marino dało im przepustkę do spotkań barażowych.


Polska - Słowacja 0-1 (0-1)

0-1 Gancarczyk 3 (samobójcza)
Sędziowali: Jonas Eriksson - Friedrich Nilsson, Mathias Klasenius (Szwecja). Żółta kartka - Weiss. Widzów ok. 5000.
POLSKA:
Dudek - Rzeźniczak, Głowacki, Bieniuk, Gancarczyk - Błaszczykowski, M. Lewandowski, Guerreiro (60 Peszko), Obraniak - Jeleń (68 R. Lewandowski), Brożek (86 Janczyk).
SŁOWACJA: J. Mucha - Pekarik, Štrba, Saláta, M. Petráš - Kopúnek - Weiss jr (66 (Novak), J. Kozák (85 Karhan), Hamšik - Šesták (75 Svento), Jendrišek.


W sobotnim, przegranym 0-2 meczu ze Słowenią, niemiecki sędzia Wolfgang Stark wykartkował aż pięciu piłkarzy słowackich. Dla czterech z nich (Martin Škrtel, Ján Ďurica, Radoslav Zabavnik, Miroslav Stoch) oznaczało to, że nie zagrają w Chorzowie. Trzech graczy to obrońcy, tak więc trener Vladimir Weiss w trybie nagłym ściągnął stopera Lubomíra Michalika z Leeds United. Także w polskiej drużynie nastąpiły zmiany, więc wydawało się, że zmiennicy zechcą się pokazać z jak najlepszej strony.


Dla biało-czerwonych potyczka miała wyłącznie prestiżowy wymiar, natomiast dla naszych południowych sąsiadów oznaczała walkę o pierwszy w historii udział w finałach mistrzostw świata. I aby mieć pewność - musieli wygrać, bowiem remis premiował Słowenię, która była zdecydowanym faworytem w wyjazdowym spotkaniu w San Marino.


Stadion Śląski świecił pustkami, ale tego wszyscy się spodziewali. Bojkot PZPN z prezesem Grzegorzem Lato na czele się udał, a swoje dołożyła aura i zimowe warunki. Liczono na słowackich fanów, jednak ci nie szturmowali siedziby firmy "Šport Progress" na bratysławskim Tehelnom poli. Z zarezerwowanego 4-tysięcznego sektora sprzedano niespełna 1500 wejściówek. Zapewne byłoby ich więcej, ale PZPN ustalił cenę na 100 zł, co dla kibica słowackiego przyzwyczajonego do bardzo niskich cen biletów stanowiło dość poważną barierę.


W takiej atmosferze rozpoczął się mecz, w którym od początku zaatakowali goście. Przeprowadzili lewą stroną dwa ataki, a po trzecim zdobyli bramkę już w 172 sekundzie. Dośrodkował na piąty metr Marek Hamšík, a próbujący wślizgiem wybić futbolówkę Seweryn Gancarczyk wpakował ją do własnej bramki! Zaskoczony Jerzy Dudek nawet nie zdążył wykonać żadnego ruchu.


Słowacy na tym nie poprzestali i starali się zdobyć drugiego gola. Zapewne dobrze znali słowa trenera warszawskiej Polonii Dušana Radolský'ego, który podpowiadał, że Polakom nie można dać swobody i należy atakować, bo najsłabsza jest obrona. W pierwszej połowie "Biało-czerwoni" przeprowadzili kilka ciekawych kontr zakończonych strzałami zza linii pola karnego Obraniaka, Jelenia i Lewandowskiego, który trafił w poprzeczkę. W 44 minucie Jeleń - po zagraniu Błaszczykowskiego - z bliska posłał piłkę ponad poprzeczkę. To za mało jak na wymagania polskich sympatyków futbolu.


Po przerwie nuda na murawie i trybunach. Tylko od czasu do czasu odzywali się słowaccy kibice, dopominający się o drugą bramkę. W 65 minucie Kozak wygrał pojedynek biegowy z Gancarczykiem, ale strzelił zbyt słabo, by pokonać Dudka. Po chwili sporo szczęścia mieli goście; Jeleń uderzył bez przyjęcia i trafił futbolówką w Muchę. Kilka minut później rezerwowy Peszko wrzucił piłkę z lewej strony, strzelał kolega klubowy Robert Lewandowski, ale obok słupka. Słowacy zaczęli bronić korzystnego rezultatu, stąd przewaga Polski była coraz większa. szkoda tylko, że dobry dzień miał bramkarz warszawskiej Legii - Jan Mucha. W końcówce to on po strzałach Peszki i R. Lewandowskiego uchronił swój zespół od utraty gola. W doliczonym czasie gry powinien być rzut karny dla biało-czerwonych po faulu na R. Lewandowskim.  Sędzia tego nie dostrzegł. Po jego końcowym gwizdku zapanowała w obozie słowackim ogromna radość.

Grupa 3

Polska - Słowacja 0-1
Czechy - Irlandia Płn. 0-0
San Marino - Słowenia 0-3 (0-1)

0-1 Novaković 24
0-2 Stefanović 67
0-3 Suler 82


1. Słowacja              10     22     22-10


2. Słowenia              10     20     18-  4


3. Czechy                 10     16     17-  6
4. Irlandia Płn.           10     15     13-  9
5. POLSKA                10     11     19-14
6. San Marino            10       0       1-47

 


AnGo
ganduda.jpg
jelen.jpg
blasz.jpg
obr.jpg
ps4a.jpg
ps2a.jpg
ps6a.jpg
ps7a.jpg
ps3a.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty