Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowe Podkarpacie
Znicz gromi, Stalówka odpływa w Sopocie2009-10-31 20:17:00

Ze zmiennym szczęściem grali w 5. kolejce ekstraklasy koszykarze z Podkarpacia. Znicz Jarosław pokonał w stolicy Polonię 2011, Stal Stalowa Wola przegrała w Sopocie z Treflem. Amerykański skrzydłowy Znicza Jeremy Chappel zdobył aż 36 punktów i miał 11 zbiórek.


Polonia 2011 Warszawa - Znicz Jarosław 46-79 (12-18, 7-20, 14-24, 13-17)

Polonia 2011: Śnieg 5, Pamuła 6, Dutkiewicz 2, Kolowca 3, Karwowski 4 oraz Mokros 8 (1x3), Sulima 2, Linowski 4, Berisha 11 (1x3), Lewandowski 1, Jagoda 0, Jankowski 0.
Znicz: Mays 20 (3x3), Zabłocki 2, Chappel 36 (3x3), Misiewicz 2, Sarzało 6 oraz Mikołajko 8, G. Szczotka 2, Wyka 3 (1x3), Gazarkiewicz 0, Urban 0.

 

Znicz miał być chłopcem do bicia, tymczasem wygrał czwarty mecz i w tabeli ustępuje jedynie wielkim ekstraklasy - Prokomowi, Anwilowi i Turowowi. Bohaterem spotkania w Warszawie został Jeremy Chappel.
Amerykanin zdobył aż 36 punktów (prawie połowę dorobku drużyny), zanotował 11 zbiórek, 4 asysty i 5 bloków. - Był zabójczo skuteczny w ataku i w obronie - chwalił zawodnika trener Dariusz Szczubiał, raczej nieskory do wystawiania laurek.
Przed sezonem Polonię 2011 i Znicza wrzucano do tego samego worka - drużyny miały się bronić przed spadkiem, a więcej szans dawano warszawianom. Po piątej kolejce sytuacja mocno się zmieniła. Znicz przegrał jedynie z obrońcą tytułu z Gdyni, poloniści ze wszystkimi. - Nie spodziewałem się, że tak łatwo nam pójdzie. Przecież dla Polonii był to mecz o 4 punkty - przyznaje Szczubiał - Zmierzamy w dobrym kierunku, choć nie gramy jeszcze tak, jakbym sobie tego życzył. Albo inaczej - w naszym zespole drzemie dużo większy potencjał - dodaje.
Jarosławianie perfekcyjnie bronili - warszawska młodzież przed przerwą rzuciła ledwie 19 punktów. Co ciekawe, Znicz poradził sobie bez dwóch ważnych koszykarzy: kontuzjowanego Johna Williamsona i Dawida Witosa, który nie wyleczył do końca przeziębienia i z zapaleniem oskrzeli wylądował w szpitalu.

 

Trefl Sopot - Stal Stalowa Wola 81-57 (23-13, 16-15, 23-5, 19-24)

Trefl: Kinnard 18 (2x3), Kitzinger 9 (1x3), Kuzminskas 16, Stefański 14 (1x3), Hawkins 12 (3x3) oraz Ratajczak 9, Malesa 3 (1x3), Kietliński 0, Kowalczuk 0, Załucki 0, Wilkusz 0.
Stal: Loyd 16 (2x3), Partyka 4, Godbold 0, Gabiński 4, Andrzejewski 0 oraz Miszczuk 13 (1x3), Jarecki 2, Malczyk 1, Kasiulevicius 3 (1x3), Wołoszyn 5, Klima 9.

 

Stal nie miała nad morzem nic do powiedzenia. - Moim zawodnikom zabrakło wiary, że z Treflem jednak można powalczyć - mówił trener gości Bogdan Pamuła. O przebiegu meczu w dużym stopniu zadecydowała pierwsza kwarta wygrana przez gospodarzy 10 punktami.
- Sopocianom wpadało wszystko, nam co drugi rzut. W drugiej kwarcie opanowaliśmy sytuację, ale w trzeciej pogubiliśmy się zupełnie. Nie trafialiśmy z czystych pozycji, chłopcy zaczęli się denerwować, mnożyły się indywidualne akcje. Tak doświadczona drużyna jak Trefl musiała to wykorzystać - relacjonował Pamuła.
Stalowcy nie mieli pomysłu na sforsowanie świetnej sopockiej obrony. Rzucali więc z nieprzygotowanych pozycji, z mizernym skutkiem (za 2 punkty 16/22; za 3 punkty 4/22).
Jakby nieszczęść było mało, na początku III kwarty z parkietu zszedł Rafał Partyka (kontuzja biodra), Michał Gabiński z uwagi na bóle kręgosłupa także grał niewiele. - Oszczędzałem ich. Będą potrzebni na kolejne spotkania - wyjaśnił trener Stali.

 





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty