Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka ręczna > I liga mężczyzn
Przybylski i spółka postraszyli Stal2009-11-21 19:16:00 Tomasz Czarnota

Ciężką przeprawę zafundowali mieleckim szczypiornistom zawodnicy Końskiego. Stal pierwszy raz w tym sezonie na przerwę schodziła przegrywając, ale pozbierała się z tarapatów i po dramatycznej końcówce wygrała dziewiąty raz z rzędu. Bohaterem ostatnich minut był bez wątpienia bramkarz mielczan Filip Jarosz, który obronił aż trzy rzuty karne!


KSSPR Końskie - Stal Mielec 34-35 (18-16)

Kary: 14 min. - 8 min.

 

KOŃSKIE: Ratuszniak - Trojanowski 7, Przybylski 8, Baturin 2, Biegaj, R. Napierała 1, Bąk 4, Iskra 1, Słonicki, Smołuch 3, Kornecki, Fiutek, T. Napierała 8, Kubała.

STAL: Lipka, Jarosz - Wilk 4, Janyst 3, Sobut 11, Babicz 4, Kubisztal 3, Gawęcki 2, Basiak 1, Krzysztofik 2, Tyniec, Najuch, Misiewicz, Prakaptsou.

 

Praktycznie wszystkie spotkania Stali do tej pory przebiegały według jednego scenariusza - twarda gra w obronie i szybkie, skuteczne kontry. Przeciwnicy nie byli w stanie dotrzymać tempa podopiecznym Ryszarda Skutnika i zazwyczaj już po ok. 20 minutach pierwszej połowy kolokwialnie mówiąc "odpadali". Dopiero zawodnicy Końskiego postawili im  twardy opór i byli bliscy sprawienia niespodzianki. Ku uciesze kibiców z Mielca tak się jednak nie stało, a gospodarze mogą sobie pluć w brodę, bo przegrali na własne życzenie.

Tak nerwowego początku meczu w wykonaniu mieleckich szczypiornistów dawno nie widziano. Niecelne rzuty, straty piłki i brak argumentów w defensywie doprowadziły do kilkubramkowej przewagi Końskiego już po paru minutach pierwszej odsłony. Nawet szybko wzięty czas przez trenera Skutnika nie poskutkował, a "stalowcy" poruszali się po boisku jak sparaliżowani. W zespole gospodarzy brylował Michał Przybylski, któremu bez cienia wątpliwości szczególnie zależało na dobrym występie. "Koniu" po trzech latach gry w Stali wrócił do rodzinnego miasta i jest zdecydowanym liderem zespołu KSSPR.

Z biegiem czasu piłkarze ręczni Stali opanowali jednak swoje emocje i zaczęli grać dużo mądrzej, a przede wszystkim skutecznie. Mimo wszystko do szatni schodzili z bagażem dwóch bramek, a taka sytuacja w tym sezonie jeszcze miejsca nie miała. Męska rozmowa w przerwie przyniosła na szczęście skutek. Mielczanie powoli doprowadzili do remisu, a w 50 minucie pierwszy raz w meczu wyszli na prowadzenie. Kolejne 5 minut to popis Filipa Jarosza. Wychowanek Stali trzykrotnie obronił rzuty karne gospodarzy. Najpierw dwa razy z linii 7 metra zatrzymał Napierałę, a chwilę później Przybylskiego. Popis skuteczności w końcowych fragmentach dał za to Grzegorz Sobut i minimalna wygrana Mielca stała się faktem.

 

Zdaniem zawodników

Michał Przybylski, Końskie - Grało mi się bardzo ciężko z różnych powodów. Przede wszystkim chciałem wygranej swojego zespołu, a po drugie nadal jestem kibicem Stali i mam nawet skarpetki z jej logiem. Zdawaliśmy sobie sprawę, że głównym atutem mielczan są szybkie kontry i wybieganie. Przez ostatni tydzień mnóstwo czasu poświęciliśmy na poprawienie kondycji, ale zabrakło nam ławki. Wydaje mi się jednak, że remis byłby najbardziej sprawiedliwy.

 

Filip Jarosz, Stal - Gospodarze od początku meczu nas zaskoczyli, ale spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy. Nie można powiedzieć, że wygraliśmy dzięki mnie, bo jesteśmy drużyną, co właśnie udowodniliśmy. Kiedy jeden ma słabszy dzień, drugi bierze ciężar gry na siebie i tak to się kręci. Po końcowej syrenie czułem się wyśmienicie. Koledzy poklepywali mnie po ramieniu i gratulowali obronionych karnych.

 


Tomasz Czarnota


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty