- W meczu z Jagiellonią liczymy przede wszystkim na walkę od pierwszej do ostatniej minuty. Dla mnie to spotkanie będzie odpowiedzią, czy jesteśmy drużyną która gra i walczy, czy która tylko gra, a nie podejmuje walki - powiedział trener Cracovii, Orest Lenczyk przed czwartkowym meczem z Jagiellonią.

- Cudów w środku pola nie wymyślimy, zwłaszcza że Jagiellonia ma silną linię pomocy z Brunem, Latą i Burkhardtem. To jest w tej chwili solidna drużyna, w której udało się dokonać wielu zmian w zimie. Tam nie ma takich sytuacji, jak w Cracovii, gdzie jest 3-4 debiutantów, którzy na treningu prezentują się bardzo dobrze, w Młodej Ekstraklasie dobrze, a w lidze słabo. Czasami muszę poświęcić mecz, żeby zobaczyć jak grają - powiedział Lenczyk.

Trener zaznaczył również, że w czwartkowym spotkaniu obrońcy Cracovii będą musieli szczególnie uważnie pilnować napastników Jagiellonii - Tomasza Frankowskiego i Kamila Grosickiego. - Obaj są bardzo groźni. "Franek" może stać koło stoperów i ich usypiać, a potem strzelić bramkę. Grosicki natomiast potrafi indywidualną akcją zamieszać obrońców - ocenił trener.

- Problem polega na tym, że jeśli w jesieni mieliśmy poukładany skład i wiedzieliśmy kto na jakiej pozycji ma grać, to ostatnio wszystko się pozmieniało. Ale cokolwiek się teraz zrobi, będzie lepiej. Przede wszystkim jednak sami piłkarze muszą być do tego przekonani. Obrońca musi rozumieć, że jest ostatnią instancją, która może uchronić zespół przed stratą bramki, a ci którzy wchodzą w "szesnastkę" muszą wiedzieć, że muszą strzelać bramki - stwierdził szkoleniowiec.

W składzie Cracovii w meczu z Jagiellonią może znaleźć się wracający po kontuzji Bartosz Ślusarski, ale trener Lenczyk zaznaczył, że jeszcze nie wie, czy da mu szansę występu - Dawno temu pozwoliłem sobie wpuścić na boisko zawodnika z kontuzją, bo pół stadionu się tego domagało. Nie chciałbym tego samego zrobić ze Ślusarskim. Ale on potrafi grać w piłkę i ja to doskonale wiem - zaznaczył trener.

"Pasy" zagrają bez kontuzjowanego Dariusza Pawlusińskiego i pauzującego wciąż za czerwoną kartkę Mateusza Klicha.

Aktualizacja 31, 03. 2010, 1.04.2010, 12:34