Facebook
kontakt
logo
BARAŻE: Grecja, Portugalia, Słowenia i Francja zagrają na mundialu (ZOBACZ KONTROWERSYJNEGO GOLA NA FILMIE)2009-11-18 21:13:00 AnGo, JC

(Aktualizacja 23:35) Grecja jako pierwsza z europejskich zespołów, które grały w barażach, wywalczyła awans do finałów mistrzostw świata w RPA. Nie zagra tam więc drugi gospodarz Euro 2012 - Ukraina. Sensacją jest awans Słowenii, która w Mariborze wygrała z Rosją 1-0. W meczu Francja - Irlandia o awansie "Trójkolorowych" decydowała dogrywka i kontrowersyjny gol, co prezentujemy w filmiku.


Rehhagel znów jest królem

Ukraina - Grecja 0-1 (0-1)

0-1 Salpingidis 31
Sędziował Olegario Benquerenca (Portugalia). Żółte kartki: Jarmolenko - Katsouranis, Vyntra, Kyrgiakos. Widzów 30 000. W pierwszym meczu: 0-0. Awans: Grecja.
UKRAINA:
Pjatow - Kobin, Rakickij, Chaczeridi, Kuczer, Michalik (65 Gaj), Tymoszczuk, Alijew (57 Żeleznow), Jarmolenko (69 Husjew), Milewski, Szewczenko.
GRECJA: Tzorvas - Papastathopoulos (29 Pliatsikas), Moras, Kyrgiakos, Katsouranis, Karagounis, Vyntra, Spiropoulos, Salpingidis, Samaras (63 Gekas), Charisteas (71 Tziolis).


Po wywiezieniu bezbramkowego remisu w Atenach faworytem rewanżu wydawali się Ukraińcy. Ekipa trenera Oleksija Michajliczenki zaprezentowała się lepiej, co jej dawało większe szanse w kontekście meczu prawdy w Doniecku. Po pierwszej połowie jednak promieniało oblicze nie Michajliczenki, a słynnego niemieckiego szkoleniowca, Ottona Rehhagela. Oto Grecy, mistrzowie Europy sprzed pięciu lat, uczynili znaczący krok ku wyprawie do RPA. W 31. minucie ze świetnej strony pokazał się Giorgios Samaras. To po kapitalnym podaniu tego napastnika oko w oko z Andrijem Pjatowem znalazł się Dimitrios Salpingidis i bezapelacyjnie posłał piłkę do siatki.
Dziewięć minut później śmiało mogło dojść do wyrównania. W pobliże bramki Alexandrosa Tzorvasa „wrzucił” piłkę Oleksandr Alijew, ale każdy z jego partnerów liczył na innego kolegę i szansa przepadła.  Ukraińcy doskonale wiedzieli, że przy stanie 0-1 warunkiem koniecznym do sukcesu jest strzelenie dwóch goli.
W 55. minucie połowę tego planu mógł zrealizować stoper Jarosław Rakickij, ale po jego uderzeniu z rzutu wolnego Tzorvas nie dał się zaskoczyć z odległości ponad 20 metrów. Na dodatek nikt nie podążył z dobitką. Chwilę później bliski szczęścia był Andrij Szewczenko, Tzorvas znów znalazł się na posterunku. W 81. minucie Grecy mogli groźnie skontrować, ale Oleksander Kuczer zdołał zastopować Theofanisa Gekasa. Pod koniec przedłużonego o cztery minuty spóźnił się do dobitki Jewgien Żeleznow. Bez znaczenia...   Po przeprowadzeniu jednej groźnej akcji w całym meczu Grecy nie pozwolili sobie wydrzeć awansu Ukraińcom, którzy atakowali bardzo jednostronnie. Taki właśnie zarzut postawił ekipie Michajliczenki komentator niemieckiej wersji „Eurosportu” i miał całkowitą rację. A Grecja znów jest w wielkim świecie. Jak w 1994, kiedy po raz pierwszy w historii awansowała do finałów MŚ.
JC

Chamstwo zamiast honoru

Bośnia-Hercegowina - Portugalia 0-1 (0-0)

0-1 Raul Meireles 55
Sędziował Roberto Rosetti (Włochy). Żółte kartki: Jahić, Nadarević, Dżeko, Salihović - Simao. Czerwona kartka - Salihović (78). Widzów 12 500. W pierwszym meczu 0-1, awans Portugalii.
BOŚNIA
: Hasagić - Nadarević, Jahić, Pandza, Salihović, Bajramović (83 Berberović), Pjanić, Ibricić, Medunjanin (46 Muslimović), Dżeko, Ibisević.
PORTUGALIA: Eduardo - Paulo Ferreira, Ricardo Carvalho, Bruno Alves, Duda, Pepe, Raul Meireles, Simao (80 Deco), Tiago, Nani (73 Edinho), Liedson (90+1 Miguel Veloso).


W sobotniej grze w słupki i poprzeczki przeciwko Portugalii stracili Bośniacy oprócz gola również  Zvjezdana Misimovića. Znakomity pomocnik VfL Wolfsburg nabawił  się kontuzji kolana, ale liczono, że zdąży się wykurować na rewanż. Lekarze jednak bezradnie rozłożyli ręce. Wedle wersji przedstawionej na łamach „Kickera” selekcjoner Miroslav Blażević miał optować za otworzeniem szansy przed Zlatanem Bajramovićem. Wedle innych źródeł miejsce Misimovića miał zająć gracz Realu Valladolid, Haris Medunjanin. Ostatecznie obaj znaleźli się na murawie. Z kolei w obozie rywali na kłopoty ze zdrowiem narzekał zdobywca jedynej bramki w pierwszym meczu, Bruno Alves. Pod znakiem zapytania stał ponadto występ Deco. Alves pojawił się w podstawowym składzie ekipy Carlosa Queiroza. Natomiast świetny pomocnik londyńskiej Chelsea tylko usiadł na ławce rezerwowych.
W Lizbonie towarzyszyła gospodarzom łaskawość niebios, w Zenicy było dokładnie tak samo. Na obiekcie Bilino Polje Portugalczycy mieli do pauzy kapitalną szansę na podwojenie zaliczki. W 24. minucie Tiago perfekcyjnie zagrał piłkę do Raula Meirelesa, którego dzieliło kilka metrów od bramki. Nieuchronnie padłby gol, gdyby nie fantastyczna interwencja Kenana Hasagića. Chwilę po zmianie stron bośniacki golkiper znów spisał się rewelacyjnie. Tym razem w stuprocentowej sytuacji znalazł się Nani, ale Hasagić wybronił się nogą. W 55. minucie nastała pora sprawiedliwości. Po wygraniu przez Naniego pojedynku z którymś z defensorów stworzyła się przewaga  liczebna Portugalczyków. Nani przytomnie podał wzdłuż pola karnego do Meirelesa, ten przyziemnym strzałem splasował piłkę tuż przy słupku. Topór wreszcie spadł...
Później groźnie uderzył  z wolnego Bajramović i Eduardo popisał się ładną paradą. Po ograniu Ricardo Carvalha bliski uratowania honoru był Dżeko, ale trochę się pomylił. Prawdę jednak powiedziawszy, gospodarzom nie udało się uratować nawet resztek honoru. Wprawdzie Hasagić w ogniu kilku ciężkich prób już nie skapitulował, wręcz „setkę” zmarnował rezerwowy Edinho, lecz doszło do ogromnego skandalu. Oto po sfaulowaniu jednego z Portugalczyków przez Sejada Salihovića i zasygnalizowaniu tego przez sędziego asystenta winowajca wygłosił niewybredny komentarz w kierunku arbitra. Rosetti sięgnął po żółtą kartkę, a za moment po czerwoną, ponieważ Salohovićowi wciąż nie zamykała się buzia. Z trybun rzucono jakimś przedmiotem, który zranił wspomnianego wcześniej sędziego asystenta. Musiał interweniować lekarz. Chce się wierzyć, że wobec organizatorów, którzy nie zapobiegli chamstwu publiczności wyciągnie FIFA surowe konsekwencje.
JC

Słowenia jedzie do RPA!

Słowenia - Rosja 1-0 (1-0)

1-0 Dedič 44
Sędziował Terje Hauge (Norwegia). Żółte kartki: S. Handanovič, Koren, Birsa - Żirkow, Denisow, Biljaletdinow. Czerwone kartki: Kerżakow (66), Żirkow (90+2, druga żółta). Widzów w Mariborze 7200. W pierwszym meczu 2-1 dla Rosji, awans Słowenii.
SŁOWENIA:
S. Handanovič - Brečko, Šuler, Cesar, Jokič - Birsa (79 Pečnik), Radosavljevič, Koren, Kirm, Dedič (90+5 Stevanović) - Novakovič. Trener Matjaž Kek.
ROSJA: Akinfiejew - Aniukow, W. Bierezuckij, Ignaszewicz, Żirkow - Denisow, Janbajew (46 Semak), Biljaletdinow (77 Pogrebniak), Zirjanow - Pawljuczenko (46 Kerżakow), Arszawin. Trener Guus Hiddink.


Tego się chyba nikt nie spodziewał. Rosja, wielki faworyt dwumeczu, nie sprostał Słowenii i nie pojedzie na finały mistrzostw świata! Zresztą reprezentacja Polski też nie doceniła Słoweńców. Jedyna bramka meczu padła tuż przed przerwą. W 44 minucie piłkę z prawej strony wrzucił Valter Birsa i Zlatko Dedič z bliska dopełnił formalności.

(AnGo)

Na Saint Denis decydowała dogrywka

Francja - Irlandia 1-1 (0-1)

0-1 Kean 33
1-1 Gallas 103
Sędziował Martin Hansson (Szwecja). Żółte kartki: Squillaci, Malouda, Govou - Kilbane, McShane, Duff. Widzów w Saint Denis 35 000. W pierwszym meczu 1-0 dla Francji i jej awans.
FRANCJA
: Lloris - Sagna, Escudé (9 Squillaci), Gallas, Evra - L. Diarra, A. Diarra, Gourcuff (87 Malouda) - Anelka, Gignac (57 Govou), Henry. Trener Raymond Domenech.
IRLANDIA: Given - John O'Shea (67 McShane), St Ledger, Dunne, Kilbane - Whelan (63 Gibson), Andrews - Lawrence (107 McGeady), D. Duff - K. Doyle, Keane. Trener Giovanni Trapattoni.

 


Francja od początku uzyskała przewagę, a goście ograniczali się do kontrataków. I po jednym z nich objęli prowadzenie. Kevin Kilbane obsłużył na lewej stronie Damiena Duffa, ten z linii końcowej dograł piłkę przed bramkę i nadbiegający Robbie Keane z 7 metrów wpakował ją do siatki. Tuż po przerwie Francję mógł upokorzyć John O'Shea, ale z 6 metrów posłał piłkę nad bramkarzem i poprzeczką! Z kolei w 61 minucie Duff będąc przed Llorisem trafił wprost w niego. Po 90 minutach Irlandczycy wygrali 1-0, tak więc zarządzona została dogrywka. W niej stroną dominująca nadal byli Francuzi i dopięli swego w 103 minucie. Z rzutu wolnego egzekwowanego z połowy boiska piłkę wrzucił Malouda, Henry zagrał ją... ręką, a  Gallas z bliska  załatwił sprawę. Sędziowie się nie popisali, bowiem nie tylko nie widzieli zagrania ręką, ale i spalonego Squillaciego! Z pewnością jutrzejsze gazety, zwłaszcza te na Wyspach, będą szeroko opisywać to wydarzenie i szczęśliwy awans Francji.

 

Aktualizacja 23:35


Zobacz film z kontrowersyjna bramką dla Francji

 


AnGo, JC


REKLAMA

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty