Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Żużel > Ligi polskie > I liga
Dariusz Śledź: konkurencja jest olbrzymia, ale idziemy na mistrza2010-01-03 16:59:00

- Wierzy Pan w powrót swoich podopiecznych do żużlowej elity?
- Nie będzie łatwo, lecz staram się być optymistą. Walczymy o awans. Mam nadzieję, że
tegoroczna jesień będzie dla Marmy-Hadykówki szczęśliwa - mówi w specjalnym wywiadzie dla portalu sportowetempo.pl szkoleniowiec rzeszowskich żużlowców Dariusz Śledź.


- Tym razem udało wam się uniknąć nerwowego kompletowania składu, tak jak miało to miejsce w poprzednim sezonie.
- Faktycznie, mieliśmy dużo większy komfort. Nie jest tajemnicą, że w poprzednim sezonie byt rzeszowskiego żużla był mocno zagrożony. Dopiero kiedy w ostatniej chwili na dalszy jego sponsoring zdecydowała się pani Marta Półtorak, wszyscy odetchnęli z ulgą. Zresztą, dzięki jej zaangażowaniu "czarny sport" nie zniknął ze sportowej mapy Rzeszowa. Pomimo tego, że kontrakty podpisywano w ostatniej chwili, rozgrywki ukończyliśmy na trzecim miejscu. Do baraży zabrakło niewiele. Wynik ten uważam za sukces, bo przecież głównym celem było utrzymanie się w I lidze.
- Obecnego składu nie kompletowaliście na wariackich zasadach. Jednak rywale będą wyjątkowo mocni.
- Start Gniezno z  Adrianem Gomólskim oraz Krzysztofem Jabłońskim. KTŻ Grudziądz z Tomaszem Chrzanowskim czy Edwardem Kennettem, nie wspominając już o Lotosie Gdańsk, do którego trafił nasz wychowanek Dawid Stachyra to nasi najgroźniejsi rywale. W tym roku liga będzie szalenie wyrównana. To już nie te czasy, kiedy rządził w niej jeden, góra dwa zespoły. Powtarzam - nie będzie łatwo, lecz wierzę w to, że w obecnym składzie stać nas na zajęcie pierwszego miejsca.
- Porażką Marmy na rynku transferowym była nieudana próba zakontraktowania Petera Karlssona z gorzowskiej Stali.
- Rozmawialiśmy z nim, lecz wybrał ofertę Włókniarza Częstochowa. Nawet jego brat Mikael Max, jeżdżący u nas, nie był w stanie go przekonać do zmiany decyzji.
- Rafała Dobruckiego też nie udało się pozyskać...
- Z Karlssonem rozmowy były bardziej zaawansowane. Z Rafałem kontaktowaliśmy się, jednak jego ambicje sięgają występów w ekstraklasie.
- Wobec tego największym sukcesem było pozyskanie Chrisa Harrisa, a przede wszystkim Lee
Richardsona.

- Skoro nie udało nam się nakłonić do występów w Rzeszowie wspomnianej dwójki, to staraliśmy się, aby ich następcy nie odbiegali poziomem. Haris i Richardson to zużlowcy z najwyższej półki. Tylko tacy dają gwarancję skutecznej walki o awans.
- W ich cieniu pozostają Mikael Max, Ludvig Lindgren bądź Rafał Okoniewski...
- Absolutnie nie zgadzam się, że to będą drugoplanowi jeźdźcy. Mikael to uznana firma, Rafał Okoniewski jest znakomity na starcie, w tej materii chyba jeden z najlepszych w Polsce. Jestem przekonany, że po słabszym sezonie w Gorzowie, u nas się odbuduje. Lindgren także powinien być silnym punktem. Nie zapominajmy o doświadczonym Maćku Kuciapie oraz Dawidzie Lamparcie, którego stać na to, aby był najlepszym młodzieżowcem pierwszej ligi. Ten chłopak czyni stałe postępy i bardzo dobrze, że udało się nam go zatrzymać.
- Jednak nie udało się tego uczynić w przypadku Dawida Stachyry?
- Dawid wiedział na czym stoi.  Innymi słowy - musiał walczyć o miejsce w składzie. Podpisał kontrakt z Lotosem Gdańsk, w którym ma większe szanse na to, aby regularnie występować. To, że wzmocnił naszego konkurenta to już osobny rozdział.
- Skład Marmy jest mocny, ale w przypadku kontuzji któregoś z podstawowych zawodników, aż się prosi o silnego zmiennika. A takiego nie macie.
- Mamy jeszcze trochę czasu, kogoś takiego właśnie szukamy.
- Przygotowania do nowego sezonu już w pełnym toku?
- Trenujemy od grudnia. Pierwszy etap to zajęcia ogólnorozwojowe, w hali, terenie i siłowni. W lutym zaliczymy około 8-10-dniowy obóz w Zakopanem. Potem, w zależności od aury, będziemy szykować się do treningów na torze.


sledz.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty