Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC: Planowana rekonstrukcja rządu niesie ze sobą groźbę zmarginalizowania problematyki sportu
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (568)

Na marginesie, w roli „michałka”?

Z tego, co zapowiadają politycy partii rządzącej, resort zarządzający sportem wyczynowym i masowym, ma niebawem zniknąć. Zostanie ponoć wchłonięty przez projektowany w ramach rekonstrukcji Rady Ministrów moloch strukturalny łączący w jedno problematykę kultury, bodaj oświaty, turystyki…


Likwidacja ministerstwa liczącego sobie dopiero dwadzieścia lat z niewielkim okładem, a więc pozostającego wciąż na dorobku rozwojowym, to niedobry sygnał dla wszystkich wyczynowców i całego środowiska. Będzie, a nawet już jest, fatalnie odbierany w kręgach społecznych jako przejaw marginalizowania ważnego przecież segmentu życia społecznego. Kiedy u schyłku XX wieku peerelowski twór w postaci GKKFiS-u przekształcał się w regularny resort, na czele z konstytucyjnym ministrem, wiadomo było, że mamy do czynienia z awansem do klasy wyższej, zbliżonej rangą do ministerstwa zdrowia, rolnictwa, czy komunikacji, dajmy na to… Wprawdzie polityczni decydenci nie mieli zanadto szczęśliwej ręki do nominowanych na ten urząd działaczy, aliści suma dobrodziejstw płynących z faktu istnienia ministerium pozytywnie odciskała się zwłaszcza dla dyscyplin z definicji liczących na państwowy garnuszek.


To nic, że organem kierowali niekiedy wyciągnięci z nomenklaturowego kapelusza ludzie pokroju Jacka Dębskiego(AWS), Joanny Muchy i Mirosława Drzewieckiego (PO), Tomasza Lipca (PiS), sama struktura rosła w siłę niosąc ze sobą liczne korzyści i inicjatywy rozwojowe. Takie projekty infrastrukturalne jak budowa półtora tysiąca orlików, czy sieć nowoczesnych stadionów piłkarskich, łącznie z Narodowym, pozwoliły Polsce, po raz pierwszy w historii, przyznać organizację finałów mistrzostw Europy w najpopularniejszej dyscyplinie. Ważnym następstwem  samodzielnej podmiotowości organizacyjnej resortu sportu okazał się troskliwy i skuteczny nadzór nad przygotowaniami olimpijskimi. W tym aspekcie aktywności zapamiętamy postać ministra dr. Stefana Paszczyka (SLD), który wniósł do koncepcji i modus operandi wiele nowoczesnych rozwiązań przysparzających nam sukcesów na igrzyskach rozgrywanych w XXI wieku. Obok niego warto zauważyć nieprzeciętne, pozytywne piętno, jakie odcisnął na wynikach pracy resortu sportu Witold Bańka(PiS). Wniósł on do resortu nie tylko kompetencję byłego reprezentanta kraju w la, ale przed wszystkim, wyniesione z praktyki zawodniczej przekonanie o kluczowym znaczeniu pracy szkoleniowej w klubach, o których pozycję organizacyjno-materialną starał się dbać w pierwszym rzędzie. Nie zapominał także o priorytetach kadrowiczów dyscyplin cierpiących na niedostatek środków na szkolenie centralne, wdrażając liczne socjalne projekty finansowe.


Rekonstrukcja rządu polegająca na skomprymowaniu liczby ministerstw do 12, w wersji radykalnej, niesie ze sobą nie tylko groźbę moralnego zmarginalizowania problematyki sportu. Powstaje obawa, że we wspólnym worku budżetowym resortu-giganta, potrzeby szeroko pojmowanej kultury fizycznej zostaną zepchnięte na plan dalszy. W takiej sytuacji, nawet sympatyczna i bojowa, najbardziej utytułowana nasza szpadzistka - Danuta Dmowska-Andrzejuk, w roli, daj Boże, wiceministra przyszłego, zrekonstruowanego multiurzędu, nie będzie w stanie wywalczyć niezbędnych dla sportu środków finansowych. W starciu z politycznymi samcami alfa, dysponującymi mocnym zapleczem politycznym, nasza biedna „Sierotka Marysia” będzie najpewniej bez szans…

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty