Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Siatkówka > Ekstraklasa mężczyzn
Siatkarze Asseco Resovii uciekli spod olsztyńskiego topora2009-11-27 20:32:00

Nic nie wychodziło wicemistrzom Polski w pierwszych dwóch setach, za to "akademicy" grali jak z nut. Rzeszowianie nie poddali się jednak. Mozolnie odrabiali straty, w tie-breaku zmiażdżyli przeciwnika. - Klasową drużynę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna. Resoviacy wygrali zasłużenie - przyznał libero olsztynian Krzysztof Andrzejewski.


AZS UWM Olsztyn - Asseco Resovia 2-3 (25-14, 25-15, 24-26, 23-25, 9-15).

AZS: Oczko, Winnik, Gunia, Hargreaves, Paulo Pinto, Siezieniewski, Andrzejewski (libero) oraz Józefacki.
Asseco Resovia: Redwitz, Papke, Kusior, Grzyb, Akhrem, Gierczyński, Ignaczak (libero) oraz Wika, Ilić, Mika, Perłowski.
Sędziowali Dariusz Jasiński i Maciej Maciejewski. Widzów 2500.

 

Zanim rzeszowianie zorientowali się w sytuacji, przegrywali 0-1. Pierwszy set trwał 20 minut, goście uciułali ledwie 14 punktów, z czego pięć podarowali im olsztynianie. Tak bezradnej Resovii w tym sezonie jeszcze nie widzieliśmy. Nasi nie blokowali, nie bronili w polu, nieumiejętnie zagrywali. Na drugiej przerwie technicznej przegrywali 9-16, a purpurowy na twarzy trener Ljubo Travica krzyczał: - Jesteście za spokojni! Może od razu wrócicie do hotelu?!
Druga partia wyglądała niemal identycznie. Nie do zatrzymania był Paweł Siezieniewski, za to atakujący "pasiaków" Paweł Papke szybko ustąpił miejsca młodszemu o 14 lat Mateuszowi Mice. "Papkin" zdobył 2 punkty i trzy razy został zablokowany. Inna sprawa, że Rafael Redwitz rzadko obdarzał go zaufaniem, kierując gros piłek do Aleha Akhrema bądź środkowych. Travica widział, iż zespół znajduje się w rozsypce, więc wpuszczał na parkiet nowych zawodników - Ivana Ilica, Marcina Wikę i Łukasza Perłowskiego.

Pierwszy raz resoviacy wyszli na prowadzenie na początku trzeciego seta (4-3), który był najbardziej zacięty ze wszystkich i miał kolosalne znaczenie dla losów spotkania. Rzeszowianom ciągle najwięcej krzywdy sprawiali ci, którzy kiedyś w Resovii występowali - Tomasz Józefacki i Dawid Gunia. W porę przebudził się jednak Białorusin Akhrem, bez wątpienia najlepszy zawodnik jaki w ciągu ostatnich lat pojawił się w klubie znad Wisłoka.Dobrze grał środkowy Wojciech Grzyb, nieźle Krzysztof Gierczyński, coraz więcej piłek podbijał zmęczony azjatyckimi wojażami libero Krzysztof Ignaczak. Przede wszystkim, resoviacy zaczęli dokładniej przyjmować zagrywkę olsztynian, sami serwowali mocniej i bardziej precyzyjnie.

Bardzo dobrą zmianę dał Marcin Wika, który na początku IV partii zastąpił Gierczyńskiego. To jego zagrywka pozwoliła odskoczyć rzeszowianom w tie-breaku na cztery punkty (5-1). Wika stanowił również alternatywę w ataku dla niezmordowanego Akhrema (wybranego graczem meczu), a przy stanie 9-8 dla Resovii zdobył punkt blokiem.
Rzeszowianie wydostali się z tarapatów, choć widmo trzeciej z rzędu porażki mocno zaglądało im w oczy.
Jednocześnie uniknęli kompromitacji, bo kandydatowi do złota nie przystoi grać tak, jak w pierwszych dwóch setach. Nawet, jeśli w składzie nie ma podstawowego atakującego (Mikko Oivanen), wartościowego środkowego bloku (Bartosz Gawryszewski), a paru innych siatkarzy ciągle narzeka na zdrowie.

Wojtek, wróć do nas!

Wojciech Grzyb pierwszy raz w życiu zagrał przeciwko AZS Olsztyn. Klubowi, w którym się wychował i dla którego przez 9 lat zdobywał srebrne i brązowe medale mistrzostw Polski. Środkowego Asseco Resovii kibice w hali Urania przywitali z honorami. Siatkarz otrzymał pamiątkową koszulkę, na trybunach pojawił się transparent z napisem: "Wojtek, AZS Olsztyn - Twoje miasto, Twój klub. Wracaj szybko".


resoviacy.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty