Po heroicznej walce z chorobą nowotworową zmarł dziś Krzysztof Piszczek. Miał 31 lat, osierocił córkę Rozalkę. Wychowanek Skawinki, potem piłkarz Wisły Kraków, Odry Opole, Korony Kielce, Proszowianki, Górnika Łęczna i Cracovii musiał przerwać karierę sportową, gdy zaatakował go najtrudniejszy z przeciwników. Toczył z nim nierówną, ale bohaterską walkę, stale szukał nowych sposobów terapii, odważnie próbował wszystkiego. Nie tracił optymizmu, już chorując zajął się trenerką w Skawince, Kmicie Zabierzów, Mogilanach.

Gdy choroba nie dawała za wygraną, musiał i z tego nowego pomysłu na życie zrezygnować i zająć się wyłącznie ratowaniem życia. W grudniu w Skawinie przyjaciele Krzysztofa z boisk zorganizowali dla niego turniej, z którego dochód przeznaczyli na Jego leczenie. Wierzyli, jak on wierzył, że zdarzy się cud i chorobę uda się pokonać. Nie udało się. Odszedł dziś wyjątkowy młody człowiek, z pięknymi planami, ambicjami, mógł dalej zmieniać sportowy świat na lepszy. Nie będzie mu to dane.