Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Aktualności
Duże ośrodki znów w odwrocie?2014-05-30 19:08:00

Jeszcze niedawno wydawało się, że piłka nożna w „poważnym” wydaniu triumfalnie wraca do największych ośrodków miejskich w Polsce. Tyle że kończący się właśnie sezon na szczeblu centralnym zdaje się przeczyć tej teorii…


Według obiegowej opinii miejsce futbolu na najwyższym poziomie jest w dużych miastach, bo nawet najlepsze widowisko przy garstce kibiców traci bardzo wiele na wartości. W przypadku Polski liczby jednak nie kłamią i bezlitośnie pokazują najnowszy trend, zgodnie z którym kluby z większych miast ponownie mogą co najwyżej z zazdrością spoglądać w kierunku znacznie mniejszych ośrodków. Do ekstraklasy w przyszłym sezonie zamiast Łodzi (ok. 718 tysięcy mieszkańców) i Lubina (75 tys.) zawita Łęczna (20 tys.) i – najprawdopodobniej – Bełchatów (60 tys.). Oczywiście na początku będzie euforia związana z awansem i atmosfera wielkiego święta na trybunach, ale z czasem zainteresowanie wśród „niedzielnych” kibiców opadnie i nawet mimo wysiłków najbardziej zagorzałych fanów trudno będzie mecze Górnika i GKS-u określać mianem prawdziwych piłkarskich spektakli.


Podobnie wygląda sytuacja w pierwszej lidze, do której już awansowały kluby z Bytowa (ok. 17 tysięcy mieszkańców) i Głogowa (69 tys.), a pozostali dwaj beniaminkowie wywodzić się będą z trójki: Siedlce (76 tys.), Tarnobrzeg (48 tys.) lub Suwałki (69 tys.). Wymienione ekipy zajmą na zapleczu ekstraklasy miejsca Brzeska (17 tys.) i – najprawdopodobniej – Niepołomic (10 tys.), Rybnika (140 tys.), Olsztyna (174 tys.) lub Tychów (129 tys.). Nie trzeba być geniuszem z matematyki, żeby sprawdzić, iż suma potencjalnych kibiców mogących przyjść na ligowy mecz wyraźnie się obniży…


Tymczasem wszystko wskazuje na to, że w nadchodzącym sezonie nawet bez trzeciego poziomu rozgrywek będzie kilkanaście miast, które zamieszkuje przynajmniej sto tysięcy mieszkańców. Należą do nich: Kalisz, Koszalin, Włocławek, Zielona Góra, Opole, Gorzów Wielkopolski, Dąbrowa Górnicza, Ruda Śląska, Bytom Elbląg, Rzeszów czy Tarnów. Marnym pocieszeniem dla kibiców niektórych drużyn z wymienionych wyżej ośrodków jest fakt, że ich kluby stały się „ofiarami” reorganizacji rozgrywek i planowanego połączenia dwóch grup drugiej ligi w jedną. Jeszcze bardziej rzuca się w oczy, że czwartym poziomem rozgrywek będą musieli po wakacjach emocjonować się fani w tak dużych ośrodkach miejskich jak: Lublin (347 tys.), Częstochowa (234 tys.), Radom (219 tys.) czy Toruń (204 tys.). Szczególnie zastanawiający jest przypadek Lublina, w którym wkrótce zostanie przecież oddany do użytku nowy stadion, który będzie mógł pomieścić ponad 15 tysięcy widzów… Z miast mających przeszło 200 tysięcy mieszkańców drugą (czyli de facto – trzecią) ligę udało się uratować w Sosnowcu, ale wobec walki o awans prawie do samego końca zmagań trudno podejrzewać sympatyków Zagłębia o przesadny entuzjazm z tego powodu. Zwłaszcza jeśli pomyślą oni sobie, że jeden z wyjazdów w przyszłym sezonie może ich czekać do takiego „giganta” jak Sokół Kleczew, który jako triumfator trzeciej ligi kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej zagra w barażach o II ligę.


Problem rozwoju piłki nożnej w dużych miastach widać również na przykładzie derbów. Aż trudno uwierzyć, ale jeszcze dwa sezony temu w najwyższej klasie rozgrywkowej mogliśmy emocjonować się derbowymi potyczkami Warszawy, Łodzi i Krakowa – trzech największych polskich miast. Obecnie z tego tercetu w elicie pozostał jedynie duet spod Wawelu i niewiele wskazuje na to, żebyśmy w najbliższych latach doczekali się innych derbowych starć. Już bardziej prawdopodobne wydaje się, że z różnych względów nawet i krakowska batalia o prymat w mieście przejdzie na jakiś czas do historii…


O ile upadek profesjonalnego futbolu w targanej kryzysem ekonomicznym Łodzi nikogo specjalnie nie dziwi, o tyle już brak derbowego konkurenta dla Legii może dawać do myślenia. Jeśli prześledzimy bowiem najwyższe klasy rozgrywkowe w poszczególnych krajach Europy, bez trudu zauważymy, że w większości stolic kibice piłkarscy mają co rundę dodatkowe przeżycia związane z rywalizacją o panowanie w mieście. W wielu przypadkach takich meczów „podwyższonego ryzyka” jest nawet znacznie więcej – przy sześciu klubach w Belgradzie, pięciu w Londynie i po czterech w Moskwie, Atenach, Pradze, Budapeszcie, Sofii, Tallinie czy Kiszyniowie. Wprawdzie Ursus dzielnie walczy w tym sezonie o grę w drugiej, a Polonia – w trzeciej lidze, ale fanom Legii na razie pozostaje się skupić na konfrontacjach z zamiejscowymi rywalami.


Inna sprawa, że akurat w ostatniej kolejce obecnych rozgrywek czekają ich tzw. derby Polski, czyli spotkanie z Lechem Poznaniem. Stawką w niedzielę nie będzie – jak wiele osób chciało – tytuł mistrza kraju, ale i tak mecze z „Kolejorzem” zawsze są niezwykle prestiżowe. Podrażnieni ostatnimi niepowodzeniami podopieczni Mariusza Rumaka z pewnością będą chcieli zepsuć humory gospodarzom z Łazienkowskiej, ale czeka ich bardzo trudne zadanie. Jak wynika z notowań firmy bukmacherskiej Fortuna, to zawodnicy Henninga Berga są bowiem faworytami spotkania. Radović i spółka, zanim rozjadą się na urlopy, chcą jeszcze raz pokazać poznaniakom, że tytuł całkowicie zasłużenie pozostał w stolicy…


FourFourTwo - arskomgroup.pl




2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty