Po występie na 200 metrów stylem motylkowym i 16. miejscu w pófinale z bardzo kiepskim czasem Otylia Jędrzejczak ze łzami w oczach obwieściła: - To ostatnie 200 metrów w moim życiu. Koniec!

Zaraz po wyścigu była zszokowana słabym wynikiem. Do zwyciężczyni półfinałów straciła 7 sekund: - Nie wiem co się stało, że wynik jest tak słaby. Nie jest adekwatny do pracy, którą wykonaliśmy z Bartkiem Kizierowskim. Mogę być dumna z tego, że to moje czwarte igrzyska. Nie czuję się stara, ale może nadszedł czas, żeby ustąpić miejsca młodszym. Czas na normalne życie...

Potem mówiła jeszcze dziennikarzom: - Nie ukrywam, że marzył mi się finał, delfin nie poszedł jakoś bardzo do przodu. Wiem, że teraz wiele osób zarzuci, że pojechałam na igrzyska, a mógł ktoś młodszy. Więc teraz chciałabym tym osobom powiedzieć: pokażcie mi tą młodszą. Ja nie widzę nikogo kto pływałby delfinem na moim poziomie. Uważam, że w stu procentach zasłużyłam, żeby tutaj być. A co dalej? Pomyślę. Nie powiem, że moje czasy minęły, bo tak nie uważam, ale gdyby na to wszystko spojrzeć to trzeba się zastanowić. Podczas treningów miałam wolę startowania jeszcze przez rok, ale teraz zastanawiam się czy to nie był mój ostatni występ. Muszę się z tym przespać. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Zrobiłam sto procent treningu i to bardzo dobrze. Nie mam na co zrzucić.

ST/TVP/pkol.pl