Marcin Gortat i spółka wciąż mogą  myśleć o udziale w play-off, bowiem w niedzielę pokonali Los Angeles Clippers 108-99. Polak był jednym z bohaterów wieczoru.

Na jego koncie znalazło się 17 punktów i 13 zbiórek. W trakcie nieco ponad 35 minut przestrzelił jedynie trzy rzuty z gry, a zespół podczas jego obecności na parkiecie znajdował się na 12-punktowym plusie. Takim wynikiem w tym zestawieniu nie mógł się pochwalić żaden z pozostałych graczy Phoenix Suns. W zwycięstwie niewątpliwie pomógł jednak powrót po kontuzji Channinga Frya. Skrzydłowy aż pięciokrotnie trafił za trzy.

Samo spotkanie toczyło się od początku pod dyktando podopiecznych Alvina Gentryego. Słabsi okazali się jedynie w trzeciej kwarcie, która zakończyła się skromną przewagą przeciwników 29-27.

Aktualny bilans Phoenix wynosi 35-33, a do rozegrania pozostaje mu 14 spotkań. Ósma drużyna Konferencji Zachodniej, Memphis Grizzlies, posiada obecnie sześć zwycięstw więcej niż porażek, co najlepiej obrazuje skale trudności zadania stojącego przed drużyną Polaka. Co więcej, wśród rywali będzie mieć absolutną czołówkę: San Antonio Spurs, Dallas Mavericks, Los Angeles Lakers i Chicago Bulls. Aby ziściły się marzenia o play-off konieczne będzie zatem pokonanie wszystkich słabszych rywali, ale i sprawienie jakiejś niespodzianki.

rb