Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Ekstraklasa > Wiadomości ekstraklasa
RYSZARD NIEMIEC kibicuje Cracovii zespołowo i wielowątkowo2012-02-05 15:19:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (118)

Pejzaż ludzki na trybunie VIP


Moje kibicowanie piłkarzom Cracovii ma charakter zespołowy i wielowątkowy. Zaczyna się kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem w formie debaty kanapowej, przy stoliku w ogólnodostępnej kawiarni, a raczej bufecie. Pomieszczenie traktowane jest jako zaplecze kuchenne tej części widowni, która w strukturze prestiżu oznacza miejsca VIP-owskie drugiej kategorii. Zaludniają je osobnicy, którzy z różnych względów nie zasługują na zaszczyt oglądania zawodów w najbardziej ekskluzywnej części widowni, nazywanej strefą Super-VIP.

Niżej podpisany dopuszczany jest łaskawie do towarzystwa byłych działaczy Cracovii, z lat heroicznych, kiedy to w klubie było głodno i chłodno, aliści umiał wychować on takich graczy jak Nazimek, Podsiadło, Kubisztal, bracia Kubikowie, Gruszka, czy Rząsa... Moi współrozmówcy zostawili w klubie nie tylko trochę zdrowia, ale i własnej kasy, dlatego ich opinie wyznaczają linię obowiązujących poglądów na temat dzisiejszej sytuacji w klubie. Panowie Rafał Aksman, Wiesław Bąkowski, Jacek Surówka, Andrzej Brzegowy jeszcze dziś mają w sobie potencjał, którego wykorzystanie wiele pozytywów by Cracovii dało, atoli pragmatyka piłkarskiej spółki akcyjnej wyklucza korzystanie z dobrych rad najzagorzalszych sympatyków, nieudziałowców. A szkoda…

Najbardziej wyrafinowanym moralnie i intelektualnie gronem kibiców z niższego piętra struktury VIP są pełni godności panowie: profesor Kazimierz Furtak, sędzia Włodzimierz Olszewski, prałat Dariusz Raś i redaktor Leszek Mazan, poza stadionem (kolejno): aktualny rektor Politechniki Krakowskiej, niegdysiejszy Rzecznik Interesu Publicznego, wieloletni sekretarz J.E. kardynała Stanisława Dziwisza, publicysta, krakauer i światowiec, jako korespondent praski PAP - kibic Sparty…  Ich  styl kibicowania, rozważny i pełen szacunku dla przeciwnika, trąci klasyką i pogłębioną refleksją nad tym, co się wyrabia na placu gry i poza nim. Nie czują się komfortowo podczas zbyt głośno artykułowanych, obscenicznych okrzyków antysędziowskich i antypezetpeenowskich. Są wyraźnie zdegustowani, kiedy przez widownię niesie się zbiorowa, ekstatyczna pieśń Maleńczuka, zawierająca obietnicę „nieschodzenia na psy”. Ten fragment obowiązującego hymnu jest w faryzejski sposób oficjalnie interpretowany jako obojętne etycznie nawiązanie do powszechnie używanego zwrotu opisującego zjawisko egzystencjalnej degradacji jednostki, nie mające nic wspólnego z aluzją do milicyjnej przeszłości rywala z drugiej strony Błoń.

Pewien delikatny radykalizm w ocenie biegu spraw w zespole piłkarskim, demonstrowany jawnie i półgębkiem, ma swoje podłoże w pewnych niewygodach kibicowania na statusie raptem VIP-a, a także poczuciu niedocenienia pozycji społecznej moich współtowarzyszy przez władze klubu. Największa krytyka spadła na nie wówczas, gdy rygorystyczne sprawdzanie dokumentów uprawniających do wejścia na trybunę, doprowadziło do tak rozwlekłej mitręgi czasowej, że pozbawiło kilkudziesięciu gości dobrego kwadransa meczu, w czasie którego, jak na złość, padła już bramka! Trzymani bezlitośnie w długiej kolejce widzowie zazdrośnie spoglądali na sąsiadów z wyższego piętra, błyskawicznie i bez zwłoki nie tylko odprawianych przez cieciów, ale i doprowadzanych na miejsce przez hostessy… Niezbyt to elegancka metoda podkreślania skrajnie i wulgarnie hierarchicznego traktowania osób miłych sercu gospodarzy.

Listę wejściówek na wyższe prestiżowo piętro widowni zatwierdza osobiście prezes, oczywiście poza tymi, którzy za miejsca w Sky-boxach  zapłacili i mogą czuć się jak u siebie. Niektórzy, a wśród nich Marek Koźmiński, wraz ze swoimi osobistymi gośćmi promują światowy styl oglądania zawodów, a wysoki poziom wypowiadanych komentarzy i klasa spożywanych drinków tworzą niepowtarzalny klimat odbioru tego, co się dzieje na murawie. Do strefy person najwyższej rangi prowadzi odrębne wejście, a procedury identyfikujące zaproszonych gości charakteryzuje, niespotykana gdzie indziej, pełna kultura cerberów, zwanych stewardami.

Wdrażanie światowych standardów twórczego, na najwyższym poziomie socjalnym i intelektualnym, oglądania spotkań, nie idzie bynajmniej jak po maśle… Mimo że od otwarcia obiektu minął ledwie sezon, do pełnego triumfu wysokiej kultury jeszcze trochę brakuje. Dla przykładu organizatorzy, z taką lekką nieśmiałością, opowiadają o przykładach wynoszenia alkoholu przydzielonego do określonej loży. Widzą w tej praktyce pozostałości obyczajów z minionych epok, w których dominowało rozpijanie składkowej flaszki na widowni, zwanej „stójką”. Starsi kibice podkreślają wszakże, że już wówczas zwalczana była metoda picia „na krzywy ryj”. Z punktu widzenia szeregowego, zwłaszcza płacącego kibica pasów, strefa Super-VIP na Kałuży uchodzi za swoistą odmianę Olimpu, zasiedlonego przez bogów, półbogów i herosów, a w roli wszechwładnego Zeusa występuje tam profesor Janusz Filipiak. Oglądany z dolnych stref stadionu, wychylony przez balustradę ku płycie stadionu, robi wrażenie przemawiającego Benito Mussoliniego. Nieodżałowanej pamięci znakomity pływak i trener olimpijek Andrzej Kiełbusiewicz, prywatnie dziadek piłkarza Klicha, porównywał jednak profesora do legendarnego, sowieckiego naturszczyka wojskowego Czapajewa, oglądającego pole bitwy, w charakterystycznym geście przysłaniania oczu otwartą dłonią.

Wracając do opowieści o kolektywnym sposobie kibicowania przed meczem, w trakcie meczu i po nim, ze smutkiem muszę stwierdzić, że koncentruje się ono głównie na krytyce pracy i poczynań wszystkich jak leci trenerów  Cracovii. Drugim wątkiem, o którym rozprawy noszą cechy bardziej agresywne, to bieżąca ocena polityki transferowej klubu, a także wytykanie nieudacznych zagrań sprowadzonych zawodników. W tej dziedzinie niedościgłym mistrzem wytykającym kolejne wpadki, takie jak na przykład niegdysiejsze ogłoszenie Wasiluka i Polczaka najlepszą parą stoperów w naszej ekstraklasie, staje się Paweł Misior. Ponieważ jemu akurat trudno przypisać atrybuty bezinteresownej zawiści, bo egzamin z miłości i lojalności wobec pasów zdał w przeszłości na celująco, wielu kibiców podziela jego krytycyzm. Osobiście za autorytet w sprawach okołocracoviackich uznaję Andrzeja Mikołajczyka, gościa, co w barwach macierzystych rozegrał rekordową ilość spotkań. Jego nieobecność na VIP-owskich siedziskach odczuwam dotkliwie. Ma zwykle wiele inteligentnych zwischenrufów, dających ocenę ludzi, faktów, zjawisk i tendencji występujących na boisku i poza nim. Jego prognozę o przydatności piłkarzy Wasiluka i Krzywickiego, jako znakomitych nabytków sekcji koszykówki, życie w pełni potwierdziło, chociaż prezesi i trener mieli mu za złe…

RYSZARD NIEMIEC


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty