Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Ekstraklasa > Wiadomości ekstraklasa
Frankowski: Może Maaskant nie musi się mnie bać2011-04-01 18:22:00

Wie pan, że nie daje zapomnieć trenerowi Maaskantowi o sobie?

- Tak, a dlaczego?

- Bo billboard z pana podobizną wisi na przeciwko okien trenera Wisły. Jak to się stało, że trafił pan na niego?

- To sprawa związana z nasza Akademią Piłkarską 21. Właściciel firmy pomaga nam, a my w formie rewanżu reklamujemy jego wyroby. Na razie na billboardy trafiłem ja, ale z tego co wiem, wkrótce pojawić ma się na nich również Mirek Szymkowiak.

- Trener Maaskant nie tylko z billboardów pana pamięta. Na przedmeczowej konferencji prasowej wypowiadał się o pańskich umiejętnościach w samych superlatywach. Stwierdził m.in., że jego piłkarze muszą na pana bardzo uważać, bo moment dekoncentracji może się dla Wisły skończyć bardzo źle.

- To miłe, tylko że ja nawet nie wiem, czy wyjdę na ten mecz w podstawowym składzie. Może więc być i tak, że obawy trenera Maaskanta związane z moją osobą nie będą konieczne. Z drugiej strony, takie słowa to zapewne kurtuazja szkoleniowca Wisły, która zawsze pojawia się przed takimi meczami.

- Holender raczej mówi to, co myśli, bo z jednej strony chwali pana umiejętności, ale z drugiej bez skrępowania stwierdził, że jak Wisła ogra Jagiellonię, to przestaniecie się liczyć w walce o mistrzostwo Polski.

- Nie dziwię się, że to powiedział, bo takie są fakty. Powiedzmy sobie szczerze, jeśli rzeczywiście przegramy w Krakowie, to osiem punktów straty do Wisły będzie dystansem raczej nie do odrobienia w pozostałych dziesięciu kolejkach.

- Dlaczego po świetnej w waszym wykonaniu rundzie jesiennej, teraz Jagiellonia spisuje się o wiele gorzej?

- Być może jako zespół nie do końca poradziliśmy sobie z presją po takim sukcesie, jakim było wywalczenie pozycji lidera po rundzie jesiennej. Jagiellonia nigdy do tej pory nie walczyła o tak wysokie cele i gdy przyszło nam grać w roli faworyta, to początek rundy wyszedł jak wyszedł. Spokojnie jednak, to jeszcze nie jest koniec sezonu.

- Wisła nie przegrała jeszcze meczu w tym sezonie w roli gospodarza. Wy nie wygraliście ani jednego spotkania w rundzie wiosennej. Jakie zatem Jagiellonia ma szanse na pokonanie "Białej Gwiazdy" przy ul. Reymonta?

- Nie tak dawno przyjechała do Białegostoku Lechia Gdańsk. Podejmowaliśmy ją w sytuacji, w której wygraliśmy wszystkie wcześniejsze mecze u siebie. Wydawało się zatem, że to powinno być kolejne takie spotkanie. Jak się skończyło, wiadomo - Lechia wygrała i przerwała naszą passę. Nic nie trwa wiecznie. Jeśli zatem Wisła w tym sezonie jeszcze nie przegrała u siebie, to my postaramy się być pierwszym zespołem, który dokona tej sztuki. Doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że 90 procent kibiców w Polsce uważa, że ten mecz wygra Wisła. My i pozostałe 10 procent fanów, pewnie głównie tych z Podlasia, chcemy udowodnić, że nie zawsze faworyt wygrywa.

- Wiślacy zapowiadają, że skoro grają u siebie, to zaatakują od początku, bo tylko takiej postawy oczekują od nich kibice. Jaki zatem plan będzie miała na ten mecz Jagiellonia?

- Nie wiem, jaką taktykę wybierze trener Probierz. Wiem natomiast, że na pewno będziemy mieli w tym meczu swoje okazje na strzelenie bramki. Jeśli zagramy tak jak w niedawnym meczu w Poznaniu, tylko dołożymy do tego skuteczność, to w niedzielę Jagiellonia powinna uzyskać dobry rezultat w Krakowie.

Rozmawiał Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska


frankowski1archiwumgk.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty