- Trener w trakcie zgrupowania szukał dla mnie najlepszego miejsca na boisku i jak widać, ostatecznie mu się to udało - stwierdził szczęśliwy strzelec bramki dla Polski w meczu z Kanadą Maciej Rybus.

Zawodnik Legii Warszawa zagrał na nowej dla siebie pozycji, ale eksperyment trenera Smudy okazał się strzałem w dziesiątkę. - Zostałem powołany przez trenera Smudę jako rezerwowy i chciałbym mu bardzo podziękować, że jednak dał mi szansę - powiedział 20-letni wychowanek Pelikana Łowicz. - Wiem, że mocno wierzy w moje umiejętności i chyba w odpowiedni sposób mu się odwdzięczyłem. Nie zdarza się często, by zawodnik tak szybko po debiucie trafił do siatki, ale pewnie nie miałbym takiej okazji, gdyby nie kontuzja Pawła Brożka. Pozostaje mi się tylko cieszyć z własnego gola i współczuć koledze.

Rybus zagrał dziś na zupełnie nowej dla siebie pozycji, jako cofnięty napastnik. - Nigdy wcześniej nie grałem na pozycji tuż za napastnikiem, zawsze byłem skrzydłowym, czy to na lewej, czy prawej stronie - dodał piłkarz Legii. - Jednak w czasie zgrupowania w Grodzisku Wielkopolskim trener ustawiał mnie jako napastnika, a na treningach w Bydgoszczy na pozycji za napastnikiem. Przez cały czas szukał dla mnie najlepszego miejsca na boisku i jak widać chyba się udało.

Czy po zdobytej bramce w meczu kadry obecni napastnicy Legii powinni bać się nowego konkurenta do gry w ataku? - To pytanie do trenera Urbana, jeśli będzie mnie chciał wystawić z przodu, to jestem otwarty na takie rozwiązanie - stwierdził Rybus. - Czułem się dzisiaj dobrze na nowej pozycji i myślę, że było to widać. Jednak wiem, że niezależnie od tego, jak będę ustawiany na boisku, wymagania wobec mnie wzrosną. To naturalne, że jeśli strzela się bramkę w reprezentacji, to później od zawodnika oczekuje się o wiele lepszej gry, niż wcześniej.