Jens Lehmann wpadł pod ostrzał niemieckiej prasy. Bramkarz VfB Stuttgart zbiera nagany za ostatnie wybryki. Legendarny Oliver Kahn zasugerował nawet, że jego kolega po fachu powinien odejść na emeryturę.

W takim ogniu krytyki Lehmann nie był jeszcze nigdy. Wszystko zaczęło się kilka dni temu, kiedy w ostrych słowach skrytykował włodarzy klubu za to, że wyrzucili z pracy trenera Markusa Babbela. Za swoją wypowiedź został ukarany grzywną, ale zapowiedział, że kary nie przyjmuje.
To był jednak dopiero początek kłopotów. W końcówce ostatniego meczu ligowego VfB 40-letni bramkarz nadepnął na stopę rywalowi z przeciwnej drużyny, za co został wyrzucony z boiska. Mało tego. Sędzia po jego przewinieniu podyktował "jedenastkę", przez którą drużyna ze Stuttgartu straciła szanse na zwycięstwo.
Nowy trener VfB, Christian Gross, mówi, że "sytuacja jest delikatna". - Porozmawiam z nim na ten temat. Znam Jensa jako piłkarza, ale jeszcze nie jako człowieka - powiedział Gross.
Lehmanna w najbliższych dniach czeka niejedna poważna rozmowa. "Na słówko" doświadczonego bramkarza zaprosi do siebie także dyrektor sportowy niemieckiego klubu Horst Heldt.
Głos w sprawie zabrał nawet legendarny bramkarz reprezentacji Niemiec, Oliver Kahn. - Być może lepiej byłoby dla niego, gdyby teraz zakończył karierę. Kto wie, jak się mogą sprawy potoczyć? - zastanawiał się Khan, ale zastrzegł, że Lehmanna uważa za "dobrego" bramkarza.
Tymczasem kontrakt Lehmanna z VfB wygasa wraz z końcem sezonu. W następnym na boisku raczej już go nie zobaczymy.