Rozmowa z trenerem Stali Sandeco Rzeszów, Andrzejem Szymańskim

Nic nie jest stracone

- W ciągu kilku dni, od kiedy przejął Pan zespół, drużyna przeszła istną metamorfozę. Wreszcie wygraliście.
- Tak na marginesie, bardziej nam służą obce boiska. Czas zatem wygrywać u siebie i myślę, że nastąpi to już w następnym meczu z Przebojem Wolbrom.
- Przejął Pan zespół, który znajduje się w beznadziejnej wręcz sytuacji. Nie bał się Pan odpowiedzialności?
- Jestem trenerem, a Stal to przecież najbliższy mi klub. Nic nie jest stracone. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Za czasów mojego poprzednika, trenera Czesława Palika, chłopcy naprawdę grali widowiskowo walecznie... Niestety, punkty zabierali przeciwnicy. Dokonaliśmy z konieczności przetasowań w obronie i to pomogło. Defensywa spisywała się bez zarzutów.
- Wyszliście agresywnie nastawieni na przeciwnika...
- Tak musiało być. Podobnie zagramy z Wolbromem. Znowu świetnie spisali się weterani: Krzysztof Majda i Paweł Kloc. Zresztą, cały zespół grał bardzo dobrze, a Paweł i Krzysztof... No cóż, niech się młodzi od nich uczą.