Obaj trenerzy mieli po meczu Wisła - Legia nietęgie miny.

Michał Probierz, trener Wisły:

- Próbowaliśmy różnych wariantów, ale nie byliśmy w stanie zrobić więcej zmian. Na boisku byli już wszyscy zawodnicy ofensywni, ale nie stwarzaliśmy dalej sytuacji. Najbardziej martwi, że w ataku nie potrafimy rozegrać piłki, szybciej nią pograć. To nie jest przypadek, brakuje spokoju, cwaniactwa. W tym sezonie Wisła nie gra atakiem pozycyjnym, nie stwarza sytuacji. Wszystkim zawodnikom, którzy wchodzili, dawaliśmy uwagi o oskrzydlających atakach. Wypróbowaliśmy wszystkich zawodników ofensywnych, weszli i młodsi i starsi, ale nic więcej nie dało się zrobić. Miałem sam wejść na boisko? Nie mamy czasu na treningi, tylko na rozruchy, nie da się pewnych rzeczy przećwiczyć przy takim rytmie meczów. Staraliśmy się utrzymywać się przy piłce. Czy Legia robiła to lepiej? Może, ale przecież Legia jest liderem. Ja jestem tu od miesiąca i nie jestem cudotwórcą.

Maciej Skorża, trener Legii:
Punkt zdobyty w dramatycznych okolicznościach, można go traktować jak zdobycz, ale ma się to nijak do naszych założeń przedmeczowych. Liczyliśmy na zwycięstwo. Mecz był zacięty, wyrównany, ale nie było nam dane dokończyć go w jedenastu. Ale...nie mam pretensji do sędziego, żadnych... To część naszej pracy, żeby dostosować się do tego, co widzimy na boisku, jeśli chodzi o to, na co sędzia pozwalała, a dziś nie pozwalał na nic. Zobaczymy czy wszystkie kartki były zasłużone, być może od którejś się odwołamy. Nie mam pretensji do zawodników, dali z siebie wszystko, heroicznie walczyli, ale mamy tylko punkt. Remisami można nie wywalczyć mistrzostwa... 

st