- David Stern to złośliwy facet - miał powiedzieć gwiazdor NBA, grający w Washington Wizards Gilbert Arenas, oczekując na decyzję w jego sprawie komisarza ligi, Davida Sterna.

Tego jednak nawet się chyba on nie spodziewał - we wtorkowe popołudnie czasu nowojorskiego, Stern zawiesił bezterminowo Arenasa dodając, że w obecnym stanie "nie nadaje się on do wychodzenia na parkiet".

Stern zasugerował także, że "Agenta Zero", bo taki przydomek nosi Arenas, może czekać nie tylko bardzo długa dyskwalifikacja, ale być może nawet dożywotnie wykluczenie z grona koszykarzy NBA. Każdy dzień dyskwalifikacji za przyniesienie do szatni Wizards trzech nienaładowanych - wersja oficjalna - pistoletów kosztuje gracza Wizards dokładnie 147 tysięcy, 208 dolarów. Może być też znacznie gorzej - warty ponad 111 milionów kontrakt Arenasa może zostać unieważniony, a koszykarz dożywotnio zdyskwalifikowany.

Spór o 60 tysięcy
Wszystko zaczęło się od gry w karty na pokładzie samolotu Wizards, kiedy zespół wracał z przegranego 19 grudnia meczu z Phoenix Suns. Arenas przegrał wtedy około 60 tysięcy dolarów, więc pieniądze wyłożył za niego, również biorący udział w karcianej grze, ligowy debiutant Javaris Crittenton. Według Crittentona była to tylko chwilowa, niewielka pożyczka dla kogoś mającego kontrakt warty ponad 100 milionów dolarów, ale kiedy 20 grudnia upomniał się o swoje pieniądze, miał usłyszeć od Arenasa, że "dostaniesz, jak będzie mi się chciało i jak będę pamiętał".
Sprawa się na tym nie skończyła. Na następnym treningu w waszyngtońskiej hali Verizon Center, 21 grudnia, Crittenton ponownie zapytał się "gdzie są moje pieniądze?", na co Arenas odparł by gówniarz nie podskakiwał, poszedł do szafki i położył przed kolegą z drużyny trzy swoje pistolety, pytając, "którym chcesz, żebym cię załatwił?" W tym momencie sprawa staje się mniej jasna. Jedne ze źródeł mówią, że Crittenton powiedział, że nie potrzebuje pistoletów Arenasa, bo ma swój i obaj zaczęli do siebie mierzyć. Z innych źródeł wynika, że skończyło się tylko na zapowiedziach Crittentona, "że mam swój, twojego nie potrzebuję" i zrzucenia jednego z pistoletów Arenasa na podłogę, kiedy do akcji, widząc, że cała sprawa może się skończyć tragicznie, wkroczyli koledzy obu graczy.

Arenas wyrzucony z ligi?
David Stern początkowo zamierzał poczekać aż skończy się oficjalne, policyjne dochodzenie kryminalne w całej sprawie, bowiem zarówno według wewnętrznych przepisów NBA, jak przepisów stanowych i federalnych, Arenasowi nie wolno było przynosić broni do miejsca publicznego. Zdając sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji wynikających z faktu, że dla sponsorów oraz wielu fanów gwiazdy NBA grożące sobie bronią oznaczałoby, że NBA to liga bandytów, Stern zawiesił Arenasa ze skutkiem natychmiastowym. Nie pomogły nawet publiczne przeprosiny Arenasa, który chciał obrócić całą sprawę z "zły dowcip".

Jaka może być ostateczna decyzja Sterna? Wiele wskazuje na to, że zawiesi on Gilberta Arenasa do końca sezonu, co oznaczałoby dla "Agenta Zero" stratę około 5,6 milionów dolarów, nie jest też wykluczone, że Arenas zostanie wyrzucony z ligi. Stern może to jako komisarz NBA zrobić, bo jak wielokrotnie podkreślał, "liga to instytucja prywatna, działająca jak każdy inny biznes. Jeśli nie podporządkowujesz się jej prawom, zostajesz zwolniony".

Przemek Garczarczykm, USA, ASInfo