W środę koszykarki Wisły Can-Pack Kraków odniosły pierwsze zwycięstwo w tegorocznej edycji Euroligi. – Wygrałyśmy siłą charakteru – twierdzi środkowa Białej Gwiazdy, Ewelina Kobryn.

– Ten mecz był dla was próbą  charakteru. Udało się chyba udowodnić tej obecnej drużynie, że może być równie groźna jak w poprzednim sezonie?

Ewelina Kobryn: - Mam nadzieję, że nowa drużyna nie będzie się różniła od tej, która posiadała takie zawodniczki jak Marta Fernandez, Iziane Castro Marques czy Liron Cohen. Widziałam, że jesteśmy lepsze, nawet po połowie, gdy przegrywałyśmy pięcioma punktami. Nie mogłyśmy sobie pozwolić na więcej błędów, po których rywalki mogły kontratakować lub ponawiać akcje.

– Takie zwycięstwa smakują podwójnie, tym bardziej, że w lidze nie macie wielu okazji do toczenia tak zaciętych pojedynków…

– Na pewno takie mecze podobają się kibicom, gdyż emocje trwają do samego końca. Dla nas jest to ciężka praca na boisku i sprawdzian nerwów. Przeciwko Lotosowi Gdynia miałyśmy też trudną przeprawę, ale udało się nam prowadzić od początku do końca. Oba spotkania wygrałyśmy siłą charakteru.

– Co czułyście w ostatnich sekundach? Wydawało się, że jest po meczu, tymczasem „trójka” Dalmy Ivanyi otwarła niemal na nowo mecz.

– Kiedy wyszłyśmy na prowadzenie na około 50 sekund przed końcem, wydawało się nam, że tego zwycięstwa nikt nam nie odbierze. Rywalki przeprowadziły jeszcze dwie skuteczne akcje, ale na szczęście udało się utrzymać dwa punkty przewagi.

Rozmawiał Robert Błaszczyk

****

Wisła Can-Pack pokonała Pecs 2010 70-68. Nasza rozmówczyni uzyskała 15 punktów i 6 zbiórek, co było jednym z najlepszych indywidualnych wyników w zespole. Po dwóch seriach gier krakowianki plasują się na 5. miejscu w grupie A, legitymując się takim samym dorobkiem jak Pecs 2010, Good Angels Koszyce i USO Mondeville. Tabelę otwiera Cras Basket Taranto z kompletem zwycięstw.