W czwartek rozpoczną się Finały NBA, w których Los Angeles Lakers powalczy o obronę tytułu z Boston Celtics. Wzrok kibiców przykuwa osoba Kobe Bryanta, który stara się dorównać legendzie Michaela Jordana.

Przed rokiem Bryant poprowadził zespół do triumfu w finałowej rywalizacji z Orlando Magic (4-1) i zgarnął nagrodę MVP. Równie imponującą formę prezentuje podczas tegorocznych play-off, notując średnio blisko 30 punktów. Powodzenie „Jeziorowców” nie będzie zależało wszak wyłącznie od niego. Według zapewnień do pełni dyspozycji powrócili Pau Gasol i Andrew Bynum. Obawiano się szczególnie o uraz drugiego z nich, ale jak sam zapewnił, widoczna jest poprawa.

- Jesteśmy skupieni i nie możemy się doczekać. Moglibyśmy zagrać nawet w tej chwili – mówił po zakończeniu wtorkowego treningu Lamar Odom. Równie podekscytowany jest Phil Jackson, chociaż jego kariera szkoleniowa rozpoczęła się 20 lat temu.

W obozie rywali panują niemniej bojowe nastroje, a zarazem spokój wynikający z niebywałego doświadczenia. – To niesamowite uczucie być częścią tego wydarzenia – przyznał Paul Pierce, który miał niebagatelny udział w ostatnim mistrzostwie w 2008 roku. Na boisku zapowiada się zażarta walka, gdyż obie ekipy mają do wyrównania nie tylko rachunki z minionych sezonów, ale do gry wchodzą również ich nierozłączne dzieje zapisane na kartach historii NBA.

rb