- Znów wierzymy w udane zakończenie serii – przyznał Jameer Nelson po zwycięstwie Orlando Magic nad Boston Celtics 113-92. W finałowej rywalizacji Konferencji Wschodniej przegrywa ono już tylko 2-3.

Podopieczni Doca Riversa nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy, jakby czując wymykającą się okazję na udział w finale ligi. Jeszcze przed końcem drugiej kwarty Kendrick Perkins dopuścił się drugiego przewinienia technicznego, po którym udał się do szatni. Jego pozycję zajął Glen Davis. Nie dość, że musiał sobie radzić z Dwightem Howardem, to ten długimi fragmentami otrzymywał wsparcie od Marcina Gortata ustawionego jako silny skrzydłowy.

- Mam nadzieję, że udało się nam wywrzeć presję na rywalach. Ale zdaję sobie sprawę z posiadanego przez nich doświadczenia – mówił Nelson. W piątek rywalizacja przeniesie się do Bostonu, gdzie o powtórkę tak pewnej wygranej będzie niezwykle ciężko. Kluczem do niej była przewaga na tablicach (43-26 w zbiórkach) oraz ponad 50% skuteczność w trafieniach za trzy punkty.

Zadowolony ze swojej postawy może być  Marcin Gortat, pozostający w grze przez 20 minut (bilans zespołu podczas jego obecności na parkiecie +9). Nasz środkowy wykorzystał dwa rzuty osobiste, do których dołożył cztery zbiórki i asystę. Jego główne zadania skoncentrowane zostały jednak na defensywie.

Orlando Magic – Boston Celtics 113-92 (31-27, 26-22, 27-26, 29-17)
ORLANDO: Nelson 24, Howard 21, Redick 14, Lewis 14, Barnes 9, Carter 8, Pietrus 8, Bass 8, Williams 5, Gortat 2
BOSTON: Wallace 21, Rondo 19, Pierce 18, Garnett 10, Allen 9, Robinson 5, Davis 4, Perkins 2, Allen 2, Williams 2  
rb