W 34. kolejce piłkarskiej ekstraklasy Bruk-Bet Termalica Nieciecza odniósł niezwykle ważne zwycięstwo, 1-0 nad Lechią w Gdańsku. Daje ono "Słoniom" nadzieję na utrzymanie się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

4 maja: Lechia Gdańsk - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0-1 (0-0)

0-1 Vladislavs Gutkovskis 74 (głową)

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Żółte katki: Chrzanowski, Slavchev - Grzelak (8żk), Jovanovic. Widzów 9411.

LECHIA: Kuciak - Stolarski, Nalepa, Vitoria, Chrzanowski (83 Mladenovic) - Łukasik, Lipski (69 Krasic), Slavchev - Oliveira (58 Haraslin), F. Paixao, Peszko.

BBT: Trela - Matei, Kupczak, Putivtsev, Grzelak - Pawłowski, Jovanovic, Purece (35 Śpiączka) - Stefanik (88 Maksimenko), Piątek - Gutkovskis (81 Guba).

Przez pierwsze pół godziny lepszym zespołem była Lechia. W 10. minucie Slavchev uderzył z 10 m nad poprzeczką, a strzał Oliveiry w 23. minucie, w sytuacji "sam na sam", nogami obronił Trela.

Ostatni kwadrans I połowy należał do gości. W 31. minucie Stefanik popisał się niesamowitym uderzeniem z 32 m, po którym piłka nabrała rotacji i po koźle trafiła w lewy słupek. W 37. minucie bliski powodzenia był Śpiączka, przymierzył w "długi" róg, lecz Kuciak wybił futbolówkę na korner. Po chwili w polu karnym gospodarzy powstało duże zamieszanie, ale piłka nie wpadła do siatki.

Po przerwie sytuacje bramkowe stwarzali wyłącznie... niecieczanie. W 54. minucie, po wrzutce Stefanika z wolnego, Grzelak ulokował piłkę głową w siatce, ale sędzia mundialowy Marciniak (a na VAR-ze inny mundialowiec Gil) słusznie uznali, że był spalony. Dwie minuty później, po centrze z rzutu rożnego, Putivtsev z 10 m główkował obok słupka. W 63. minucie, po kolejnym dośrodkowaniu Stefanika z wolnego, Kupczak będąc przed bramkarzem nie trafił w piłkę...

W końcu szczęście uśmiechnęło się do gości. W 74. minucie Śpiączka zagrał krótko do Stefanika, ten na prawo do Pawłowskiego, który idealnie dośrodkował na piąty metr do Gutkovskisa. A Łotysz popisał się piękną i celną "główką".

W 82. minucie niecieczanie wyszli z kontrą, Guba podał na wolne pole do Pawłowskiego, który w sytuacji sam na sam strzelił z 13 m obok prawego słupka. Goście mogli w spokoju kończyć mecz, ale i tak potrafili obronić jakże cenne zwycięstwo, neutralizując poczynania gdańszczan.

st