Nie potrzebował 90 minut, a zaledwie pół godziny, by wywiązać się z roli lidera w ekipie ... lidera. Tomasz Frankowski w swoim sprytnym stylu zdobył zwycięskiego gola dla Jagiellonii w pojedynku z Polonią Warszawa. To słodka zemsta na Pawle Janasie za pewien reprezentacyjny nietakt wobec strzelca wyborowego...

Jagiellonia Białystok - Polonia Warszawa 1-0 (0-0)

1-0 Frankowski 86

Sędziował Daniel Stefański. Żółte kartki: Hermes - Jodłowiec, Sobiech, Brzyski
JAGIELLONIA: Sandomierski - Kijanskas (60 Frankowski), Skerla, Cionek, Alexis - Makuszewski (46 Burkhardt), Hermes, Lato, Grzyb, Kupisz (80 Essomba), Grosicki.
POLONIA: Przyrowski - Sokołowski, Pietrasiak, Jodłowiec, Brzyski - Mierzejewski (88 Gołębiewski), Andreu, Trałka, Bruno (82 Gancarczyk) - Smolarek (88 Teodorczyk), Sobiech.

Okazji do strzelenia bramek w tym meczu nie brakowało żadnej ze stron. Jak się okazało, lepszych piłkarzy na ławce rezerwowych miał jednak Michał Probierz. Tomasz Frankowski tym razem pojawił się na murawie w drugiej części gry i zapewnił zwycięstwo liderowi Ekstraklasy. Piłkę z lewej strony dośrodkował także rezerwowy Essomba, nie przeciął jej lotu Jodłowiec i trafiła do beztrosko pozostawionego bez opieki na 5. metrze Frankowskiego. Temu jeszcze odskoczyła piłka, ale zdołał jakoś popchnąć ją jeszcze w kierunku bramki, nie do obrony dla Przyrowskiego.

- Interesowało nas zwycięstwo, wiadomo, że osoba trenera Janasa wywoływała w Białymstoku sprzeczne uczucia. Cały tydzień borykałem się z urazem mięśnia dwugłowego, naszym fizjoterapeutom zawdzięczam, że w ogóle wszedłem na boisko -  mówił po meczu Tomasz Frankowski i nie bez powodu przypominał, że zdobywanie bramek po krótkim pobycie na boisku to nie nowość dla niego:  - W eliminacjach do mundialu grałem 300 minut i strzeliłem bodaj siedem bramek, trener Janas najlepiej o tym wie...

Niby wiedział, ale Frankowskiego na mundial nie zabrał, ten więc dziś promieniał szczerym szczęściem  z powodu prestiżowej wygranej zespołu i osobistej satysfakcji z bramki.

MST/ASInfo