Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Aktualności
Boniek: Grałem w Juventusie, ale całym sercem jestem za Lechem2010-11-30 11:16:00

- Lech Poznań jutro gra z Juventusem Turyn o awans do 1/16 finału Ligi Europejskiej. W jakiej formie jest Pana były klub? - pyta Zbigniewa Bońka Cezary Kowalski z dziennika "Polska The Times".


- W bardzo dobrej, mimo pechowego remisu z Fiorentiną. Myślę, że to będzie bardzo ciężki mecz dla obu drużyn. Dla Lecha dlatego, że pierwszy raz w tych rozgrywkach znalazł się pod presją. Wcześniej, jak się poznaniacy dowiedzieli, z jak poważnymi rywalami przyjdzie im się zmierzyć, nikt na nich nie liczył. Mogli grać swobodnie, starając się zrobić niespodziankę. I zrobili. Fakt, że Lech w tak silnej grupie, która śmiało mogłaby występować w Lidze Mistrzów, znajduje się po czterech meczach na pierwszym miejscu, musi robić wrażenie. Teraz obciążenie psychiczne będzie większe. Jak Lech gra pod ciężarem tytułu mistrza Polski w tym sezonie w lidze, widzieliśmy... Lech musi wygrać, ale Juventus też. Bo jednak faza grupowa to nie jest dla nich spacerek, a tak mogło im się wcześniej wydawać.

- Wierzy Pan w Lecha?

- Tak, bo to bardzo fajny klub. Podoba mi się otoczka, sposób, w jaki jest budowany, to, że na każdą pozycję jest właściwie dwóch dobrych zawodników. Jedyny kamyczek, jaki mogę wrzucić do poznańskiego ogródka, to zmiana trenera. Nie powinno być tak, że po pierwszych niepowodzeniach wyrzuca się trenera, który jest twórcą wcześniejszych sukcesów. Uważam Jacka Zielińskiego za jednego z pięciu najlepszych trenerów i moim zdaniem mógłby śmiało dalej prowadzić Lecha. Z nim
było tak jak z tą żona, którą zdradza się po paru latach tylko dlatego, że się znudziła. No, ale generalnie Lech mi się bardzo podoba. Obok Zawiszy i Widzewa należy do moich ulubionych polskich klubów. Całym sercem jestem za nim.

- Ani trochę za Juventusem? Przecież osiągnął Pan w Turynie swoje największe klubowe sukcesy.

- Zawsze byłem za polskimi klubami, w Juve grałem zawodowo i też ten klub ma dla mnie specjalne znaczenie.

- Kibice protestowali, kiedy miał się Pan znaleźć w galerii klubowych sław. Boniek zbyt mocno kojarzył im się z Romą.

- W galerii sław i tak się znalazłem. Jakaś grupka 50- czy 60-osobowa rzeczywiście protestowała. Pewnie dlatego, że nie jestem wazeliniarzem i nie lukruję Juventusowi, kiedy gra słabo albo kibice palą gazety na trybunach. Przedstawiano mi absurdalny zarzut, że w programach telewizyjnych za mało podkreślam swoje przywiązanie do Juve. Z Romą jestem kojarzony, bo tam grałem na koniec kariery, mieszkam w Rzymie, znam wszystkich związanych z klubem. Czuję się tam jak u siebie. A do tej garstki ekstremistów z Turynu mogę powiedzieć zgodnie z modą, jaką wprowadził ostatnio w Polsce Franek Smuda: Ch, trzy kropki, z nimi [śmiech].

- Trener Juventusu Luigi Del Neri powiedział ostatnio, że walczy o mistrzostwo. Możliwe, aby dogonił rozpędzony Milan?

- Po latach przewagi Interu stawka wśród tradycyjnie najlepszych klubów włoskich znów się wyrównała. Milan, Inter, Juve albo Roma zdobędą scudetto. Tak, Juventus ma szanse, jak najbardziej. Jest znacznie mocniejszy niż w zeszłym roku. Szkoda, że Lechowi nie udało się wygrać w pierwszym meczu w Turynie. Była na to ogromna szansa, prowadziliśmy 2:0. Gdyby tak się stało, to o jutrzejszym meczu w Poznaniu rozmawialibyśmy w kategoriach towarzyskich. Z drugiej strony, przed końcem roku mamy jeszcze dzięki Lechowi ogromne emocje. Reprezentacja Polski nie gra teraz o nic poważnego, więc w związku z tym, i nie tylko, wzruszeń nam nie dostarcza.

Rozmawiał Cezary Kowalski, Polska The Times




2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty