Jason Estrada (15-2, 4 KO), najbliższy rywal Tomasza Adamka (39-1, 27 KO) w walce o tytuł interkontynentalny International Boxing Federation (6 lutego w Prudential Center w Newarku) w wadze ciężkiej, uważa, że Polak nie ma do niego należytego szacunku.

Nie chodzi nawet o to, że "Góral" otwarcie już teraz mówi, że chciałby 24 kwietnia walczyć z Chrisem Arreolą, ale o to, że Adamek uważa, że potrafi bić szybciej i celniej. Podczas spotkania z dziennikarzami w Providence, Jason stwierdził, że Polak bardzo się myli i srogo za to zapłaci, a my kibice będziemy musieli poczekać jeszcze tylko dwa tygodnie, żeby przekonać się, kto ma rację. Oto zapiski ze spotkania z prasą Jasona Estrady.

- Nie przeszkadza mi nawet fakt, że on przymierza się do walki z Arreolą, pomimo że ze mną jeszcze nie wygrał. To śmieszne i po walce jeszcze na ten temat ode mnie usłyszy. Zwykle nie mówię zbyt wiele, ale po tej walce będę gadał jak nigdy. Mam nadzieję, że cały czas będą mówić o walce z kimś innym. Uważnie się wszystkiemu przysłuchuję i mam nazwiska ludzi, z którymi chcę porozmawiać po tym, jak pobiję Adamka. Ja skończę jego plany - mówi Estrada.

- Trenuję z pięściarzami podobnymi do niego: twardymi, z przyzwoicie szybkimi rękoma - komentuje swoje przygotowania do walki Amerykanin. - Oni zrobili wielki błąd dając mi walkę z Adamkiem i jeszcze większy sądząc, że bije szybciej niż ja. Słyszałem, że ma na treningach takich, którzy są potężni, ale nie potrafią szybko zadawać ciosów. To śmieszne, bo jak on może wiedzieć, że ma szybsze ręce od moich? Jestem od niego większy, silniejszy, szybszy, zwinniejszy i młodszy. Jestem po prostu lepszym bokserem.

Estrada po raz kolejny podkreśla, że w swojej karierze nigdy jeszcze nie był deskach, a Adamkowi zdarzyło się to dwukrotnie: - Wiem, że Adamek lubi wywierać presję na swoich rywalach, ale jak chce to zrobić z kimś większym od niego? Walczę w wadze ciężkiej, nie półciężkiej. Nigdy nikt nie trafił mnie tak, jak jego trafiano. Mówią, że on ma twardą szczękę, ale ja nie jestem gorszy, a o nim wiadomo, że dwukrotnie zrobiono mu krzywdę. I to w wadze półciężkiej, wcale nie przypadkowymi ciosami! Mnie nikt nigdy nie zranił. Nie wyobrażam sobie, by zmienił swój styl, styl twardziela. Był dobrym pięściarzem w wadze półciężkiej i junior ciężkiej, ale prawdziwym ciężkim jestem tylko ja.

29-letni Estrada, który reprezentował USA na olimpiadzie w Atenach, trzykrotnie wygrywając mistrzostwa Stanów Zjednoczonych i jako amator zakończył karierę z dorobkiem 261 zwycięstw i tylko 14 porażek. Jako zawodowiec pokonał między innymi Lance'a Whitakera, Zuri Lawrence'a czy Roberta Hawkinsa.

- Nigdy nie miałem tyle czasu na przygotowania co tym razem. Zawsze najwyżej pięć tygodni - mówi Estrada. - Tym razem, dzięki przedłużonemu okresowi treningowemu, jestem znacznie lepiej przygotowany niż kiedykolwiek, co pomaga mi nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Pokonanie Adamka doprowadzi mnie do miejsca w wadze ciężkiej, gdzie powinienem być już dawno. Nie przeraża mnie fakt walki przed salą wypełnioną polskimi kibicami. Kibice nie mają z tym nic wspólnego, bo w ringu będę tylko ja i on. Jestem po części Portorykańczykiem ze sporą rodziną, przyjaciółmi i kibicami, którzy przyjadą na walkę - zwłaszcza ci z Nowego Jorku i New Jersey. Wiem, że on będzie miał więcej kibiców, ale moich też będzie słychać.

Przemek Garczarczyk, ASInfo, USA