Michał Przysiężny (ATP 94) w pierwszej rundzie Wimbledonu sprawił sporą niespodziankę i w trzech setach pokonał Chorwata Ivana Ljubičicia. Apetyty polskich kibiców znacznie się zwiększyły, bowiem kolejnym rywalem był Yen-Hsun Lu z Tajwanu. Tymczasem bolesna kontuzja pleców naszego tenisisty nie pozwoliła na nawiązanie skutecznej walki.

Początek meczu nie był najlepszy, bo już pierwszego gema - przy swoim serwisie - Polak przegrał. To przełamanie okazało się decydujące, bowiem rywal pewnie serwował i zwyciężył seta 6-4.
W drugim Tajwańczyk przełamał serwis Przysiężnego w piątym gemie. Na szczęście nasz zawodnik odrobił stratę w ósmym, a prowadząc 6-5 miał piłkę setową. Nie wykorzystał jej, także następnej i przegrał seta w tie-breaku.

W kolejnej partii wydawało się, że wreszcie Michał złapał właściwy rytm. Zwłaszcza, że szybko - bo już w trzecim gemie - przełamał Tajwańczyka. I w tym momencie stało się jasne, dlaczego tego dnia Polak mało biega po korcie i nie chodzi do siatki. Przysiężny poprosił o medical timeout i skorzystał z pomocy masażysty, bowiem ból pleców przeszkadzał w grze. I choć nasz tenisista wrócił na kort, to zupełnie nie walczył. Rywal wygrał łatwo pięć kolejnych gemów i po dwóch godzinach i 25 minutach całe spotkanie.

The Championships, Wimbledon (pula nagród w singlu 9,64 mln funtów)

II runda (1/32 finału) mężczyzn:
Michał Przysiężny - Yen-Hsun Lu (Tajwan) 4-6, 6-7 (7-9), 3-6