Jakub Rzeźniczak został dowołany w ostatniej chwili na zgrupowanie reprezentacji Polski przez selekcjonera Leo Beenhakkera, ale jest zdania, że potrafiłby zastąpić na boisku ciężko kontuzjowanego Marcina Wasilewskiego. Obrońca Legii liczy na zwycięstwa w najbliższych meczach eliminacyjnych i zadedykowanie ich walecznemu defensorowi Anderlechtu Bruksela.

- Zawsze jest pan powoływany w ostatniej chwili. Nie męczą pana takie powołania "last minute"?
- Raczej nie, mnie każde powołanie cieszy niezależnie od tego, czy jest to w trybie awaryjnym, czy nie. Akurat w tym momencie dostałem powołanie w dość niemiłych okolicznościach, aczkolwiek takie jest życie, dlatego ja teraz jestem tutaj.
- Tematem numer jeden od wczoraj jest kontuzja Marcina Wasilewskiego. Widział pan tę sytuację?
-Tak, widziałem, wyglądało to naprawdę strasznie. Ja do tej pory jestem w szoku i życzę szybkiego powrotu do zdrowia Marcinowi.
- Obecnie wiedza na temat jego kontuzji jest ograniczona, myśli pan, że ta kontuzja może zakończyć karierę Wasilewskiego, czy zdoła on jeszcze powrócić na boisko?
- Myślę, że Marcin jeszcze wróci na boisko. To jest taki piłkarz, który zniesie wszystko. Już przecież zdarzały się takie kontuzje i piłkarze wracali do zdrowia. Na pewno nie nastąpi to szybko, ale wierzę, że zobaczymy jeszcze go na boisku.
- Wczoraj rozmawialiśmy z Leo Benhakkerem i powiedział nam, że albo pan, albo Paweł Golański będziecie musieli zastąpić Wasilewskiego. Jest pan na to gotowy?
- Dostałem powołanie. Będę chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Jeśli trener postawi na mnie, to uważam, że jestem w stanie godnie zastąpić Wasyla na boisku.
- Czy taka wiadomość o kontuzji bardziej was zmotywuje, czy może was nieco zdołować.
- Będziemy chcieli wygrać te dwa mecze i zadedykować je Marcinowi.