Zainteresowanie posadą selekcjonera reprezentacji Polski rośnie z dnia na dzień. Wśród następców Leo Beenhakkera wymienia się również Ryszarda Tarasiewicza. Trener Śląska Wrocław przyznaje, że chce prowadzić biało-czerwonych.

- Jestem zainteresowany kadrą i z tego się nie wycofuję, mówiłem to już wcześniej. Nie sądzę jednak, szczerze mówiąc, żebym miał jakieś szanse - powiedział "Taraś".

Faworytami prezesa związku, Grzegorza Laty, są jednak inni szkoleniowcy. Wyższe notowania mają Stefan Majewski, Paweł Janas, Henryk Kasperczak oraz Franciszek Smuda. Opiekun wrocławian poddał pod wątpliwość sposób wyboru trenera reprezentacji. - Nie chcę wnikać w szczegóły, ale powinna być jakaś hierarchia, analiza jednego czy drugiego szkoleniowca, wzięcie pod uwagę wszystkich "za" oraz "przeciw" - przyznaje Tarasiewicz.

- Ja mówię, że mam pomysł na prowadzenie reprezentacji, ale wiemy dobrze, że jestem piąty czy szósty w kolejce. Dwa miesiące temu byłem wymieniany jako pierwszy, a teraz wymienia się kilku kandydatów i mnie nie ma. Coś się nie trzyma zatem kupy. Jestem gotów podjąć wyzwanie, ale nie będę w tym tygodniu przeglądał prasy, czy moja główka ukazała się w gazecie. Gramy mecz z Koroną, potem z Ruchem i tak dalej - dodaje.

Trener Rosji, Guus Hiddink, w poprzednim sezonie łączył pracę w Chelsea Londyn oraz reprezentacji "Sbornej". Tarasiewicz wykluczył możliwość prowadzenia drużyny klubowej oraz kadry jednocześnie. - To jest kompletny absurd, by pracować w klubie i w reprezentacji. Tak można prowadzić dwie klasy w podstawówce, trzecią A oraz trzecią B - zakończył w swoim stylu.