- Nie możemy zejść poniżej pewnego poziomu - powiedział kierownik zespołu Polonii Warszawa Igor Gołaszewski przed wtorkowym meczem w 1/16 finału Pucharu Polski ze Zniczem w Pruszkowie. Derby Mazowsza to debiut Pawła Janasa w roli trenera "Czarnych Koszul".

Po ligowej porażce 1-3 z Koroną właściciel stołecznego klubu Józef Wojciechowski zwolnił Jose Mari Bakero. Zgodnie z oczekiwaniami zastąpił go zatrudniony w roli wiceprezesa do spraw sportowych Janas, który przed pucharowym spotkaniem zabrał drużynę na zgrupowanie do Gutowa Małego. Ten ośrodek to spadek Polonii po czasach, gdy większość zawodników była jeszcze w Groclinie, kupionym dwa lata temu przez Wojciechowskiego i przeniesionym do stolicy. Wojciechowski chce koniecznie wygrywać i porażka z drugoligowcem może być dla Janasa pierwszym sygnałem, że dobre zarobki w Polonii to nie wieczne źródło i że zwłaszcza z tym - bardzo latem wzmocnionym składem - szkoleniowiec tej drużyny powinien wszystko wygrywać.

Janas dysponuje prawie najsilniejszym składem. Z podstawowych graczy niezdolny do gry jest tylko Tomasz Jodłowiec (Milan Nikolić i tak byłby tylko rezerwowym). Do zdrowia wrócił nawet najlepszy zawodnik Adrian Mierzejewski. Także dla Polonii każdy wynik niż efektowna wygrana oznaczać będzie niepowodzenie. Znicz po spadku do II ligi (pod wodzą jeszcze byłego trenera Polonii Jacka Grembockiego) w nowej klasie rozgrywkowej spisuje się nieźle. Jest drugi za GLKS Nadarzyn, z którym zmierzy się w najbliższej kolejce. Najgroźniejszym ogniwem pruszkowian jest napastnik Kacper Tatara - siedem goli w dziewięciu spotkaniach tego sezonu, mający za sobą występy w Cracovii.

Polonia i Znicz mierzyły się do tej pory zaledwie dwukrotnie. W Warszawie 1:0 wygrała Polonia, w Pruszkowie było 3-2 dla Znicza. Po dwóch golach dla Znicza Roberta Lewandowskiego, który niedługo później zrobił sporą jak na nasze warunki karierę. W bramce Polonii w tamtym spotkaniu stał Radosław Majdan. Obecny rzecznik prasowy i dyrektor sportowy warszawian.