"Biała Gwiazda" umocniła się na pozycji wicelidera Młodej Ekstraklasy. Tym razem Wisła pokonała Lecha Poznań 4-1, ale gdyby podopieczni trenera Tomasza Kulawika byli bardziej skuteczni, wynik mógłby być bardziej okazały.

Wisła Kraków – Lech Poznań 4-1 (1-0)

1-0 Chrapek 38
2-0 Nalepa 46
3-0 Jeleń 52
4-0 Chrapek 55
4-1 Jakubowski 90
Sędziował Tomasz Piróg (Kraków). Widzów 350.
WISŁA: Kurto – Burliga, Cyzio, Nalepa, Cygal (64 Skórski, 75 Stanek) – Jeleń, Brud, Rado, Chrapek, Ligienza (46 Szewczyk) – Papież (64 Masiuda).
LECH: Bieszczad – Marynowicz (80 Filipiak), Walasek, Sadowski, Gajda (61 Byszewski) – Drewniak, Ankudowicz (43 Łągiewka), Chromiński (46 Kędziora), Krawiec (46 Jakóbowski) – Wolkiewicz, Olszak (46 Bagiński).

Wiślacy długo nie mogli zdobyć bramki. Rado trafił w poprzeczkę, Ligienza w sytuacji "sam na sam" strzelił w bramkarza, bardzo blisko powodzenia był Chrapek. W 38. minucie po podaniu od  Bruda Ligienza przepuścił piłkę pod nogami, a Chrapek uderzył obok bramkarza z 12 metrów.

W drugiej połowie w ciągu 9 minut wiślacy strzelili trzy gole. Najpierw tuż po przerwie w zamieszaniu w polu karnym lechitów najprzytomniej zachował się Nalepa, który posłał piłkę do siatki. W 52. minucie Szewczyk rozegrał tzw. klepkę z Jeleniem na prawej stronie pola karnego rywali. Ten ostatni uderzył na bramkę, Bieszczad co prawda obronił, ale przy dobitce „Sarenki” był bezradny. Trzy minuty później  Burliga z lewej strony boiska zagrał na prawo w pole karne Lecha do Chrapka. Pomocnik "Białej Gwiazdy" przyjął spokojnie piłkę i płaskim strzałem zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu.

Krakowianie zaczęli grać spokojniej i oddali inicjatywę rywalowi. Lechici w drugiej połowie pierwszy celny strzał oddali w 83. minucie. W kolejnej akcji Byszewski był sam przed bramkarzem Wisły, ale z 10 metrów strzelił w aut. Dopiero tuż przed końcem honorowego gola dla gości po dobitce zdobył  Jakóbowski.

www.wisla.krakow.pl