Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Koszykówka > Wiadomości koszykówka
Los Angeles Lakers mistrzami NBA2010-06-18 06:09:00

Los Angeles Lakers zostało po raz 16. w historii mistrzem NBA. W decydującym o losach Finałów spotkaniu numer siedem pokonało Boston Celtics 83-79. Na miano MVP play-off zasłużył Kobe Bryant, ale najważniejszy rzut przypadł autorstwu Rona Artesta na minutę przed końcową syreną.


W wyjściowym składzie gości znalazł  się Rasheed Wallace, zastępując kontuzjowanego Kendricka Perkinsa. Mimo tego udanie wprowadzili się w mecz, wygrywając inauguracyjną kwartę 23-14. Tymczasem „Jeziorowcy” mieli twardy orzech do zgryzienia, bowiem było to ich najgorsze 12 minut w serii. Niemiłosiernie męczyli się w ataku, a „przemotywowany” Bryant destrukcyjnie wpływał na poczynania zespołu.

Przyszli mistrzowie przegrywali na półmetku sześcioma punktami (34-40). Wynik ten musiał ich satysfakcjonować, mimo iż w pewnym momencie znajdowali się „na plusie” po serii czterech punktów Artesta.

Po przerwie bostończycy zaczęli równać  brakiem skuteczności, a wobec zmożonej aktywności na tablicach Pau Gasola (łącznie 19 punktów i 18 zbiórek), było to dodatkową zachętą do odrabiania strat dla Lakers. Czwartą kwartę rozpoczynali z zadaniem nadgonienia czterech punktów, a sztuka ta powiodła się po niespełna pięciu minutach. Z każdą kolejną rosły emocje, a szał radości zapanował na 61 sekund przed końcem, gdy Artest trafił „trójkę”. Chociaż Celtowie zdołali na nią skutecznie odpowiedzieć, w kolejnych akcjach nie sprostali presji upływającego czasu.

- Dziękuję za wspaniałą serię. Wynikała ona z zaangażowania i zespołowej pracy. Gratuluję obydwu drużynom, a „Jeziorowców” ogłaszam mistrzami – wyznał podczas ceremonii komisarz ligi David Stern. Wśród bohaterów widowiska nie brakowało radości i łez wzruszenia. – To największa duma – krótko dodał od siebie łamiącym głosem właściciel klubu Jerry Buss.

Następnie legendarny Bill Russel wręczył puchar swojego imienia dla najbardziej wartościowego zawodnika. Zgodnie z przewidywaniami został nim Bryant, który przyznał, że momentami „za bardzo chciał”. W czwartkowym spotkaniu zamienił zaledwie 6 z 24 prób z gry na punkty.

Los Angeles Lakers - Boston Celtics 83-79 (14-23, 20-17, 19-17, 30-22)

LA: Kobe Bryant 23, Ron Artest 20, Pau Gasol 19, Derek Fisher 10, Lamar Odom 7, Andrew Bynum 2, Sasha Vujacic 2, Jordan Farmar 0, Shannon Brown 0, Josh Powell 0.
BOSTON: Paul Pierce 18, Kevin Garnett 17, Rajon Rondo 14, Ray Allen 13, Rasheed Wallace 11, Glen Davis 6, Nate Robinson 0, Tony Allen 0, Brian Scalabrine 0.
Stan rywalizacji: 4-3 dla Los Angeles Lakers.

Robert Błaszczyk





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty